Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 42
- Wariat – rzekła przez śmiech. Po chwili razem z dziewczynkami poszli do szpitalnego barku. Tak Inka nakarmiła Julię, a Oliwka mogła spokojnie zasnąć w objęciach Maksa. Zupełnie rozczulił ja ten widok. Tyle razy widziała go trzymającego Julię, a dopiero teraz dostrzegła jego spojrzenie, tą czułość we wzroku.
- Do twarzy ci z dzieckiem – powiedziała mimochodem.
- Tak? Skąd to stwierdzenie?
- Maks? – spytała, jakby nie słysząc jego pytania.
- Słucham kochanie.
- Chcę mieć z tobą dziecko. – Nie musiała czekać długo na odpowiedź. Mężczyzna wstał, uważając by nie obudzić, śpiącej w jego ramionach dziewczynki i podszedł do narzeczonej.
- Obiecuję ci w najbliższym czasie spełnić to życzenie – powiedział całując ją namiętnie. Ufała mu. Chciała tego, całą cząstką swojego ciała. Pewność, że idzie w dobrym kierunku z właściwym mężczyzną wręcz ją uskrzydlała. – Zaczniemy też planować nasz ślub, co ty na to?
- Wspaniale. Ale może zaczekamy z tym na Basię?
- Jak sobie życzysz. A właśnie! – powiedział podekscytowany. – Rozmawiałem z lekarzami. Baśka ma odruchy nerwowe, więc wiadomo, że nie będzie sparaliżowana. Jutro zamierzają wybudzić ją ze śpiączki farmakologicznej, więc będzie wiadomo, o wiele więcej.
- Po co była w tej śpiączce? Przecież po takiej operacji chyba nie powinna, co?
- Zazwyczaj nie, ale czasami tak się zdarza. Spokojnie, bądźmy dobrej myśli.
Nie dokończyli zaczętej rozmowy. Do pomieszczenia wszedł, a raczej wbiegł Krzysiek. Był wyraźnie podekscytowany. Nerwowo chodził po pomieszczeniu, po czym zaczął mówić.
- Wiecie co?
- Mamy nadzieję, że zaraz nam powiesz – odrzekł Maks.
- Właśnie zostałem ojcem! – to mówiąc rozpłakał się.
- No chłopie, gratulacje – powiedział radośnie. – A jaka płeć?
- Płeć? – zaczął się jąkać. – Płeć… Nie wiem… Poczekaj… - mówił przerwami. Był bardzo przejęty, a jednocześnie bardzo zdenerwowany. – Już wiem! Dziewczynka. – Wszyscy zaczęli się śmiać.