Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 17
Egzaminy zbliżały się nieuchronnie. Basia z każdym dniem odczuwała coraz większą presję. Każdą swoją wolną chwilę dziewczyna poświęcała na naukę. Nie potrafiła się jednak skupić. Cały czas myślała o chłopaku znalezionym z lesie. Nieustannie zastanawiała się, co się wówczas mogło stać. Jego amnezja wszystko komplikowała. Co z nim będzie? To pytanie ciągle obijało się o jej głowę. Nie mogła nic spokojnie zrobić przez te nachalne myśli. Ciągle wahała się z myślą, by odwiedzić nieznajomego. Ktoś powinien mu pomóc. Przecież, kiedy wyjdzie ze szpitala zostanie całkiem sam. Otwierając kolejną książkę postanowiła, jak najszybciej porozmawiać o tym z Maksem. Tylko on wie, co wtedy się stało. Pomógł jej, a ona obdarzyła go zaufaniem. Postanawiając, jak najszybciej wprowadzić swoje myśli w czyn spokojnie zajęła się nauką. Miała dzisiaj do opracowania materiał z matematyki, więc musiała się porządnie skupić. Ten przedmiot nigdy nie należał do jej ulubionych. Może dlatego, że wymagał umysłu ścisłego, a ona takowego nie posiadała. O wiele bardziej lubiła przedmioty humanistyczne i to było widać w jej ocenach. Natomiast ten przedmiot ciągle wymagał koncentracji i rozważnego pilnowania rachunków. Bardzo łatwo było jedną cyferką zmienić poprawność równania. Kacper - jej tata spędził z nią mnóstwo wieczorów, tłumacząc różne zagadnienia. Tylko dzięki niemu jakoś sobie radziła. Jej tata miał wyjątkową cierpliwość do nauczania. Nawet, jeśli zadawała mu milion zbędnych i niezbyt sensownych pytań spokojnie odpowiadał i pokazywał, jak rozwiązuje się poszczególne zadanie.
Dzisiaj nie chciała jednak prosić go o pomoc. Postanowiła sama się z tym uporać. Na egzaminie nikt jej nie pomoże. Wszystko, co mógł już jej wytłumaczył pora by Basia postarała się wykorzystać spędzone z tatą godziny nad książkami. Po kilku minutach z przyjemnością zauważyła, że większość zrobionych przykładów wykonała bezbłędnie. Jakże była z tego powodu dumna. Zapisała jeszcze kolejną stronę, rozwiązując coraz trudniejsze równania. Je także udało się rozwiązać pozytywnie. Po takiej dawce nauki postanowiła sobie odpocząć. Wzięła do ręki swój ulubiony różowy kubek, po czym zeszła na dół. W kuchni zastała swoją przyszłą bratową, parzącą sobie właśnie herbatę.
- Przyłączysz się? - zagadnęła ją wesoło Judyta.
- Bardzo chętnie - to mówiąc szybko umyła swój kubek i wrzucając do niego torebeczkę, z której za chwilę powstanie aromatyczny płyn, postawiła go na blacie.
- Pewnie jesteś zmęczona nauką, co?
- Tak. Dzisiaj udało mi się przebrnąć przez matmę.
- To gratuluję. Jakie masz plany na przyszłość?
- Nie wiem. Zamierzam złożyć papiery do tego samego liceum, co Inka, ale raczej wybiorę profil humanistyczny.
- Wiesz? - dodała, nieco ciszej i nieśmiałło. - Marzę o tym, by zostać sławną pisarką.
- No to do dzieła! Ucz się w tym kierunku i pisz! Masz jedno życie!
- Przepraszam, nie chciałam.