Que debemos pasar tiempo juntos. Tom II. Rozdział 15
Zachowywała się, jak marionetka. Słuchała rozkazów mężczyzny siedzącego teraz w jej pokoju. Nie wiedząc czemu instynktownie chciała, żeby ktoś teraz przejął sterowanie nią samą, a jednocześnie była wściekła, że to właśnie zrobił on - mężczyzna, który tak bardzo działa jej na nerwy. W dodatku ten pocałunek. Co on zamierzał? Po co ją całował? Miała ogromny mętlik w głowie. Ręka nie dawała jej spokoju. Cały czas bała się że może się okazać, iż nie będzie mogła dalej malować. Cóż wtedy zrobi?
Myjąc twarz dotknęła swoich ust. Nadal czuła ciepło jego warg. Przed oczyma zobaczyła scenę zaistniałą przed chwilą. Bała się przyznać przed samą sobą, że chciała tego pocałunku. Ona chciała więcej. Chciała się mu podobać. Jednak dla niego najwyraźniej nie było to niczym ważnym. Niczym wartym przemyśleń i rozmowy. W jednej chwili dostrzegła w nim nutkę czułości, która równie szybko została zastąpiona szorstkością. Szybko wytarła twarz i przeczesała dłońmi rozczochrane włosy, a następnie wyszła z łazienki.
- Możemy jechać – oświadczyła, podchodząc do niego. Był, jakby gdzieś daleko. Nawet nie zareagował na jej słowa. Podeszła więc bliżej i lekko dotknęła jego ramienia. Drgnął i od razu spojrzał na nią zamglonym wzrokiem.
- Wszystko w porządku? - spytała nieco ciszej.
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - jego głos był inny, drżący. Inka, aż bała się pomyśleć, co sprawiło taką zmianę w jego zachowaniu.
- Chyba bezpieczniej będzie, jeśli nie będę dociekać.
- Tak. Zapobiegawcza Inka. Zawsze tak było… - to mówiąc wstał i podszedł do drzwi. - Możemy jechać. Zaraz wszystko się wyjaśni.
W milczeniu wyszli z domu. Grzecznie pozwoliła się „wpakować” w jego duże, czarne auto, a następnie zawieść do szpitala. Dobrze znała korytarz, którym chwilę później szli razem. Zatrzymali się jedynie przed pokojem lekarskim, gdzie wszedł Maks. Tam został przez moment, a kiedy wyszedł miał na sobie biały fartuch. Dziewczyna nawet nie zdążyła zapytać, czy rozmowa o pracę przebiegła pozytywnie. Skarciła się w myślach za swój egoizm. Jednak, biorąc pod uwagę jego ostatnie słowa nie był zainteresowany jej uczuciami. Dochodząc do pomieszczenia, gdzie mieli zrobić jej kolejne prześwietlenie Inka przystanęła i chwyciła go za rękę.
- Stało się coś? - powiedział, patrząc na jej dłoń.
- Maks, a co jeśli ja już nie odzyskam czucia w dłoni? Przecież ja już miałam niedawno robione prześwietlenie.
- I co wykazało?
- Lekarz powiedział, że nie widzi w tym nic wzbudzającego niepokój. A ja w dalszym ciągu nic nie czuję.
- Dobrze, nie traćmy czasu. Zaraz się okaże, co się dzieje.
Następne minuty były dla niej straszne. Niepewność, która sprawiała, że czuła się bezradna nie pozwalała jej myśleć o niczym innym. To nie możliwe żeby chwila nieuwagi mogła zaprzepaścić całe jej życie. Rysowanie to nie tylko część jej życia zawodowego, ale także sens całego dotychczasowego życia. Dziewczyna nie wyobrażała sobie życia bez malowania.