Przez niedomknięte drzwi (fragment opowiadania)
*
Zamknął oczy i widział tamtą dziewczynę. Była wyższa i starsza od niej. Miała ciemne, prawie kruczoczarne włosy, szła w jego kierunku. Pamiętał każdy szczegół.
- Czy dobrze trafiłam? Casting do sztuki teatralnej jest tutaj? – zapytała nonszalancko, nie mówiąc nawet „Dzień dobry”.
- Tak. Proszę wypełnić ankietę. – Spodobała mu się od razu. – Albo proszę. – Wskazał ręką podest. - Z pewnością chcesz mieć to za sobą.
- Byłoby miło. – Zdjęła skórzaną kurtkę, związała gumką włosy i stanęła na scenie.
- Znasz rolę? Bo nie ma suflera. Więc lepiej, żebyś znała. Życzę powodzenia. Zaczynaj.
Skuliła się scenie, odchrząknęła ślinę i wypowiadała kwestię napisanej przez niego sztuki teatralnej.
- Dlaczego wyjąłeś nóż? Jestem matką. Nie zabijaj mnie. – Wyprostowała ręce i rozłożyła nogi. Grymas jej twarzy wzbudzał strach. – Możesz mnie zgwałcić, uciąć co chcesz, ale nie zabijaj. Wiem, kim jesteś. Widziałam cię na obrazie, który wisi w salonie. Ty nie żyjesz, prawda? – płakała, jego zdaniem bardzo przekonywająco. Serce zabiło mu szybciej z wrażenia.
- Tu mam udawać, że tnie mi skórę?
- Nie przerywaj! Cholera! Graj! Tu masz udawać!
Zaczęła czołgać się po scenie, robiąc paznokciami rany na dłoniach.
- Wiem, że ten ból nie będzie trwał długo. Oszczędź mojego syna, proszę. – Zamilkła.
Leżała tak chwilę, dopóki nie odezwał się pierwszy.
- Zapomniałaś jednej kwestii, ale ok. Poczekaj na zewnątrz.
W teatrze nie było już nikogo. Zgasił światło i wyszedł na zewnątrz, rozejrzał się.
- Masz czas? – zapytał.
- Tak. Jestem do dyspozycji.
- To dobrze. Mieszkam za rogiem. Zapraszam na kawę i drinka, omówimy szczegóły kontraktu.
Pomógł zdjąć jej kurtkę, patrząc na jej ramiona, które były kształtne. Delikatnie musnął ręką jej włosy. Nie obejrzała się. Zaprosił ją do salonu.
- Pięknie tu. Tak staroświecko, a jednocześnie ze smakiem. Fajny obraz, ale strach się bać tego mężczyzny, co go na nim widać. – Usiadła na sofie, zdejmując buty. – Pozwolisz? Ciężki dzień.
- Napijesz się drinka? – zapytał, wynosząc butelkę z alkoholem do kuchni.
- Pewnie, poproszę. Przyda się. To trzeci casting dzisiaj. Szukam pracy w teatrze. Mogę zapytać, czy znalazłam?
- To ja znalazłem dokładnie to, czego szukałam – odezwał się z kuchni.
- Bardzo się cieszę. Będziesz chciał coś w zamian? – Jej bezpośredniość drażniła go jednak coraz bardziej.
- Dobrze odegranej sceny umierania. – Jego źrenice zmieniały kolor w ciemności.
- Masz to.
Wniósł drinki w kolorowych szklankach.
- To na zdrowie. – Wypiła duszkiem.
- Na zdrowie. – Delikatnie zamoczył usta w alkoholu, sięgając po pilota, żeby włączyć muzykę.
- Dziwnie tu. Mogę zamknąć drzwi? Mam wrażenie, że ktoś za nimi stoi.
- Możesz. – Zamknął oczy i wsłuchiwał się w muzykę, która po cichutku sączyła się z radia. Czuł, że jego źrenice powiększają się, powieki opadły. Otworzył dłonie i uniósł je delikatnie do góry w kierunku obrazu, który wisiał nad jego głową. Oddychał miarowo. Stanęła w drzwiach. Wydawało się, jakby nic więcej nie miało się wydarzyć.
*
Wstał i krzyczał „Brawo!”, kiedy wkładano jej na głowę koronę Miss.