Przerwane dzieciństwo. Epilog.

Autor: oleczka31
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

                                                                                

Jestem winna wyjaśnienie tym, którzy przeczytali historię Jadzi. Ci, którzy domyślili się, że nie wymyśliłam tej historii, mają rację. Wydarzyła się naprawdę!

Ciekawią Was pewnie dalsze losy Jadzi i innych bohaterów.

Oto one:

Jadzia musiała iść do pracy. Przez ponad trzydzieści pięć lat wydawała odzież, proszek „IXI”, mydła itp. robotnikom w zakładach H. Cegielski. Jej ręce były spękane od proszku, czerwone i wiecznie bolące.

Dziewięć miesięcy po ślubie urodziła mężowi – Jankowi syna. Marzyła o córeczce, dla której miała przygotowane imię: Ewa. Dla chłopca nie miała, wzięła więc pierwsze z kalendarza – Mieczysław. Po trzech i pół roku urodziła córkę. Ewy już nie chciała, nadała jej więc imię Anna, po swojej babci. Jej mąż w tym czasie pracował i uczył się w Technikum Ekonomicznym. Wszystkie  obowiązki związane z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci spadły na Jadwigę. Kiedy była w pracy, dziećmi zajmowała się jej mama, czyli babcia jej dzieci. Wieczorami Jadzia szyła dzieciom ubranka, nawet płaszczyki, sukienki i spodnie. Wszystko, co było potrzebne. Niedługo potem,  kiedy Jan zdobył tytuł technika, spadło na nich nieszczęście. Ciężko zachorował na cukrzycę; odwodnionego, na noszach wyniesiono z  domu do karetki. Jadzia rozumiała, że nie da sobie rady z dwojgiem małych dzieci i swoją najniższą krajową pensją…Pobiegła do Kościoła  Akademickiego i zamówiła tam mszę św. w intencji  uratowania męża.  I stało się, Pan Bóg wysłuchał jej prośby. Po długim leczeniu szpitalnym, potem sanatoryjnym, wrócił do nich, z maleńką rentą…

Nadszedł 28 czerwca 1956 r.”Czarny czwartek w Poznaniu. Pracownicy „Ceglarza”, a wówczas jeszcze Zakładów Im. J. Stalina, wyszli na ulice miasta. 25 letnia Jadwiga poszła z nimi… Był to pierwszy w PRL strajk generalny i demonstracje uliczne, które zostały krwawo stłumione przez wojsko i milicję.

Kiedy rodzina dowiedziała się o tym, co dzieje się w mieście, i że Jadzia nie wróciła do domu, w którym czekało na nią dwoje małych dzieci i chory mąż, wpadła w panikę.Na szczęście wróciła cała…Po latach miała prawo do wykupu pamiątkowego medalu, kupiła go.

Wcześnie okazało się, że nie mają z czego żyć… Jan oddał więc PAŃSTWU rentę i odpowiedział na ogłoszenie w gazecie. Potrzebowali  ekonomisty w dziale zaopatrzenia. Przyjęli go. Oczywiście o cukrzycy nie powiadomił nikogo. Nauczył się sam robić sobie zastrzyki; jeździł po kraju, załatwiał to, co było potrzebne w zakładzie pracy, wożąc w etui od „Druha” - aparatu fotograficznego, insulinę. I tak borykając się z problemami codziennego życia, wykształcili dzieci, chociaż nie raz  mieli pod górkę.

Mama Jadzi zmarła w wieku 88 lat. Natomiast Stefek – mąż Basi, wybrał się ze współwięźniami na wycieczkę do Dachau. Po powrocie poczuł się źle. Wezwano karetkę, zmarł w niej nie odjechawszy sprzed domu. Pękło mu serce w sensie dosłownym. Miał 65 lat. Janek dożył 71 lat.

Jadzia – Jadwiga, moja kochana MAMA ma dziś 80 lat, niedługo skończy 81.

1
Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
oleczka31
Użytkownik - oleczka31

O sobie samym: Jestem byłą nauczycielką, kocham wiersze - choć piszę tylko do szuflady.
Ostatnio widziany: 2015-01-11 12:32:32