PROLOG
ny sposób „zdobiły” wargi dziewczyny. Duże oczy, które dawniej musiały być piękne, teraz, skrywane pod olbrzymią opuchlizną, pozostawały ledwo zauważalne. Jedno, podbite i nabiegłe krwią przyprawiało ją o mdłości. Blizna na lewym policzku była prawie niewidoczna wśród tych wszystkich rozcięć, zadrapań i innych obrażeń. Kobieta nieznacznie cofnęła się w tył. Widziała już wiele okropieństw, ale po raz pierwszy spotykała się z czymś takim. Coś ścisnęło jej serce i biegnąc za pochodem na którego czele jechało łóżko z pacjentką nawet nie spostrzegła otwierających się bocznych drzwi. Tylko jednemu dziennikarzowi udało się przedostać do środka budynku. Wcisnął się do recepcji akurat wtedy, gdy przywieziono tą pół martwą dziewczynę. Spróbował zrobić jej zdjęcie, lecz nikt nawet nie zareagował na błysk lampy z aparatu. Uśmiechnął się do siebie triumfalnie. Teraz musiał dostać awans. Jeszcze dzisiaj wieczorem cały Nowy Jork będzie tym żył. W tym czasie dziewczynę przewieziono na stół operacyjny. Położna już zrozumiała po co ją wezwano i z wrażenia odjęło jej mowę. Nic do niej nie dochodziło, stała oniemiała, z utkwionym w nią wzrokiem – dotąd nie wierzyła w taką okrutność. Czy to w ogóle możliwe? W jednej chwili pojęła, że dziewczyna nie była ofiarą zwyczajnego pobicia. Pielęgniarki szybko rozbierały bezwładne ciało pacjentki przygotowując ją do licznych operacji. Co chwilę oczom kobiety ukazywały się nowe rany. Nie sądziła, że człowieka można było doprowadzić do takiego stanu… Opuchlizna tak zniekształciła jej ciało, że z olbrzymią trudnością dało się dostrzec dawne kształty. Dziewczyna cała była “udekorowana“ sączącymi się ranami. Przecież była jeszcze taka młoda, miała niewiele ponad dwadzieścia lat. Położna nawet nie chciała zastanawiać się nad tym, kto mógł się tego dopuścić. Wszyscy przyglądali się jej ze zdumieniem. Słabo unosząca się klatka piersiowa zdawała się być cudem, dokonującym się przed ich oczami. Pomimo wszystko jej serce biło dalej. To serce, które żyło na przekór wszystkiemu, co ją spotkało. Serce, które nie powinno bić, bo nie mogło mieć wystarczająco dużo sił... Ludzie, będąc w głębokim szoku, przyglądali się jej, a nikt z nich nigdy się nie spodziewał, że kiedykolwiek będą musieli zająć się takim przypadkiem. Dotąd przywożono do nich przeróżnych pacjentów, lecz ona wyróżniała się na tle ich wszystkich. Dziewczynie nie było wolno żyć, nie po tym co miała za sobą. Nie mogła, to wbrew wszystkim prawom. Czemu robiła innym na złość? Położna zbliżyła się do niej i delikatnie odgarnęła z jej czoła posklejane krwią włosy. Zastygła w bezruchu, z grymasem bólu i przerażeniem na twarzy, zdawała się być taka bezbronna. “Biedactwo, kto cię tak urządził?”, pomyślała. Sprawiała wrażenie, jakby każde uderzenie serca przychodziło jej z największym wysiłkiem, a wszystkie oddechy, pomimo założonej maski tlenowej, stanowiły niewyobrażalny problem. Zgromadzone pielęgniarki w pośpiechu wciąż podłączały ją do aparatury mającej ratować jej życie. W pewnej chwili jej ciśnienie zaczęło gwałtownie spadać a tętno słabnąć. Lekarze w pomieszczeniu rzucili się do szybkiej reanimacji. Kobieta odsunęła się w tył, pozostawiając swoim kolegą przestrzeń i pole do działania. Każdy robił co w jego mocy aby dziewczyna żyła. Ktoś z jej przeszłością nie mógł tak po prostu umrzeć. Za chwilę, z pomocą kolejnego cudu, udało im się przywrócić swoją pół martwą pacjentkę do życia. Do sali szybko wtargnęło kilkoro innych lekarzy, by również móc przygotować się do zabiegów. Ale czy to miało jakiś sens? Za wszelką cenę trzeba było ratować to serce bijące z tak wielką siłą, to, które nie pękło z żalu. Musieli jej pomóc, tylko, czy ona również by tego