Prolog
Opowiadane stare jak świat (2007 rok) i dlatego wygląda, jak wygląda.
Zakapturzony mag wpatrywał się w szklaną kulę i mówił:
– Wielkie zło wyciąga swe straszne szpony w kierunku Rutry. Niebawem wybuchnie wojna... wojna, która zjednoczy wszystkie rasy zamieszkujące tą piękną krainę, wojna, która na zawsze zmieni oblicze świata, wojna słabego dobra z potężnym złem.
I tak oto staną do walki, ramię w ramię ludzie, krasnoludy, elfy, mroczne elfy i wszystkie pomniejsze rasy pragnące zachować wolność i niepodległość. Nie będą oni sami... zbudzi się dawno zapomniana legenda!
Pięć smoczych artefaktów odzyskało moc i lśni rozjaśniając nadchodzący mrok. Wkrótce rozbiegną się po świecie, a kiedy znów się połączą, Smocza Drużyna wyruszy do walki, by bronić świata. Niech bogowie mają pod opieką Rutrę oraz Smoczych Wybrańców... bez nich wszystko będzie stracone!
Mag zamilkł, w głębi kaptura widać było tylko blask jego oczu, gdy spoglądał na pięciu kapłanów, wstrzymujących oddechy z napięcia.
– Idźcie, drodzy przyjaciele! Artefakty wskażą wam drogę do Wybrańców – rzekł do nich. – Zostało nam bardzo mało czasu – mruknął, gdy tamci wyszli. W jego głosie słychać było głęboki smutek.