Narodziny Króla cz. I
Są to czasy odległe , nieznane nikomu, czasy w których żadne wartości ludzkie się nie liczyły, nic poza chwałą, zwyciestwem i bogactwem. Jednakże trzeba było dążyć po trupach aby to osiągnąć. Przez tą chęć i chciwość narodziła się nienawiść, zazdrość, wojna i "niepotrzebna śmierć".
Życie traciło na wartośći aż wkońcu przestało sie liczyć. Zwierze było cenniejsze od człowieka, rzeczy materialne także. Piramida, hierarhia życia wygląda zupełnie inaczej od dawniejszego porządku i ładu jaki był. Można było to nazwać porządek i spokój, było to coś w rodzaju "życie jest najcenniejszą rzeczą na swiecie" Czy życie jest rzeczą? teraz jest niczym, nawet niezasługuje na takie miano.
Świat jest całkiem ogarnięty wojną, nicościa, strachem. Szarość pochłania wszystko na swojej drodze niczym wielki odkurzacz. Pola ktore kiedys wygladały jak zielona łąka po której biegały, chodziły i mieszkały zwierzęta nieposiada nic poza odużającym zapachem trupów, okropnym wyglądem połamanych drzew, spalonej trawy, wyglada jak po porzaże i krawej wojnie Bogów wyładowywujący swy gniew na ziemie. Niewyobrażalna ilość przelanej krwi przez walczących i konających ludzi.
W końcu zadaniem żołnierzy jest walczyć, wygrywać i odnośić pochwały lub przegrywać i ginąć z myślą " to za króla, za kraj" - fałszywa myśl. Żołnierz walczył i ginął przez króla, szedł na wojnę bo mu kazano, zabijał bo mu kazano, umierał bo mu kazano. Nikt niemiał wolnej woli.Natomiast dobrzy władcy troszczyli się o swój naród, swoich podwładnych, a żołnierzy traktowali z szacunkiem, powagą i uznaniem. Taki był Teonor, potężny, mądry i słuszny król państwa Triody. Na jego widok ludzie padali na ziemię, płakali z radości, modlili się. Każdy czuł do niego respekt ale wszyscy traktowali go jak zbawiciela. Niektórzy widzieli w nim samego Boga. Wierzyli w jego moce, w jego mądrość, poprostu wiedzieli że jest to wymarzony, odpowiedni król jak na owe czasy, mężny, potężny i silny. Wyglądem wzniecał podziw i dumę. Człowiek u jego boku czuł się wyróżniony, wielki, być może tak samo potężny jak on. Król idealny, władca potężny - takie miał miano w calym królestwie. Teonor niemusiał na nie długo pracować. Już za młodu wyróżniał się rozwagą, ogromnym talentem i wszechstronną wiedzą.
Teraz będąc władcą potężnego i ogromnego królestwa, stojąc w obliczu wojny z równie potężnym państwem Porii. Mając dużo doświadczenia musi podejmować bardzo ważne decyzje i rozważnie je osądzać.
1. NARODZINY...
W tak ważnym dniu, w dniu narodzin jedynego potomka, dziedzica tronu, Ojciec zachował zimną krew gdy inni mieli świętować w zamku przyjście na świat malucha. Jak zwyczaj nakazuje to ojciec musiał wybrać imię dla syna. Jest to wielki niepodważalny zwyczaj i obowiazek. Trzeba było bardzo mądrze go spełnić.
Nadanie imienia, które wszyscy bedą znać. Na jego słuch klękać, a wrogowie drżeć ze strachu. Każdy będzie je wymawiał z dumą, respektem i wyższością, nikt z niego nie śmie zadrwić czy wyśmiać. Imię mówi dużo o człowieku.
Nastała ogromna cisza, cała sala wydała się być pusta w bezgłuchu. Wszyscy staneli wryci w ziemie jak posągi które chcą sie poruszyć, odejść ale są zalani betonem. Patrzyli z wielkim zainteresowaniem, słychac bylo tylko płaczące niemowle i lekki powiewający wiatr zza niedomkniętego okna. Wszystkim odebrało mowe jednak zachowali sie jakby chcieli cos powiedziec gdzyż wiekszosc miała otwarte usta ze zdziwienia i strachu. Mianowicie to co zobaczyli nie zdawało się być wytworem natury. zobaczyli na lewej rączce noworodka jakiś znak, przypominało to coś wypalonego, jakby literka J. Zajmowała ona prawie całą powieżchnie tak małej dłoni. Ojciec z ogromną duma i zaciekawieniem wpatrywal sie w swojego syna a następnie przemowił:
-Jassea, tak... Jassea, to będzie imie mojego syna. To bedzie imie nowego Króla !
Spujrzcie ! To jest znak, wielki znak świadczący o tym że jest mu dane być królem, synem a zarazem ojcem Triody.
Kleknijcie i oddajcei mu pokłon ! Zapamietajcie ten dzień, bo to jest zbawczy dzień, dzień proroczy, dzien w którym Trioda sie oswietli i gdy tron obejmie Jassea to zacznie się plan wybawienia ! - gdy Teonor wypowiedział te słowa, wziął malutkie niemowle całe z krwi na ręce i ucałował delikatnie w czoło i następnie delikatnie podał je doktorowi. W tym momencie ogarnęło wszystkich wielkie podniecenie i było widać jak każdemu przechodzą ciarki po całym ciele. Człowiek, tak bardzo mały, bezradny, potrzebujący opieki lekarzy a tak ważny, od niego zależy przyszłość całego kraju. Następnie Teonor poszedł z zamkowego szpitalu w stronę swojej komnaty nic niemówiąc.
Wszystkich zdziwiła taka postawa króla. Krótkie przemówienie i odejscie. Przecież powinien razem z wszystkimi radować się i raczyć uroczystoscią z okazji narodzin tak bardzo ważnej osoby- osoby która w przyszłości będzie władcą, królem, przywódcą, ojcem całej Triody... ZBAWICIELEM.
Marienna - żona Teonora, mądrością dorównywała swej piękności, długie czarne włosy wstrojone w warkoczyki wiły sie niczym dwa węże po ciele
zgrabnej kobiety, chciała podążyc za mężem ale była zbyt słaba żeby chociaż muc stanąć na nogi bez podpierania się.
- Córko, Arietto, proszę cię idź za ojciem i towarzysz mu bo chyba nie jest w nastroju na uroczystości, niepowinien być sam. Przemów mu do rozsądku że ma syna i niepowinien tak się dzisiaj zachowywać, nie dziś. - cichutkim głosem poprosiła córke. Po tej wypowiedzi zamknęła oczy i zasnęła ze zmęczenia.
Arietta podeszła do łóżka, klękła przy matce i schyliła się powiedziawszy jej do ucha czułym głosem. - dobrze mamo, ty teraz odpoczywaj, urodziłaś malutkiego króla, lekarze się nim zajmą a ty odpoczywaj tylko. Ja zajmę się ojcem. niemartw się, wszystko będzie dobrze. - następnie ucałowała swoimi drobniutkimi ustami policzek na dobranoc i podążyła w stronę ogromnych drewnianych drzwi.
Dotarła do długiego korytarza na którym niewidac końca. Mówiono na niego ''korytarz tajemnej komnaty''
Pomimo że był najdłuższy i najlepiej wystrojonym korytarzem w królestwie i to juz wzbudzało pełno intryg i przyciągało swym pięknem to posiadał tajemną komnatę do której wstęp miał tylko król i inne władze zamku.
Arrietta pamietała gdy była młodą damą jak ojciec przestrzegał ją o tym aby nigdy nie wchodziła za próg drzwi które są oznaczone dwoma mieczami oznaczające zwyciestwo. Takich znaków było o wiele wiecej w zamku. Przede wszystkim przedstawiały je obrazy, pełno obrazów bitewnych i wojennych malowanych już za panowania różnych króli, jeszcze przodków Teonora. Jego ojca, dziadka, pradziaka i tak dalej o kilkanaście wieków wstecz.
Tylko zwycięsta, okazane na malowidłach wiele znaczą. Pokazują i przypominają jak Trioda jest waleczna i potężna. Każdy poległy żołnierz miał godny pochówek, bogaty w ceremonie i uroczystości żałobne dla rodzin zmarłych. Dotychczas zgineło ich 4682 i liczba wciąż rośnie. Walki na froncie są nieubłagalne.