Poszukiwanie Nowej Rzeczywistości
Lecz dalej nie było już ścieżki, tylko strome urwisko, więc i tak nie mieliby gdzie iść.
– Witajcie niestrudzeni podróżnicy – odezwał się łagodny cichy głos, który każdy usłyszał w swoim umyśle. – Kenzoo zapowiedział mi, że nadejdziecie.
– Co tym razem mamy zrobić, aby móc iść dalej? – zapytał Xeneth.
– To przełomowy moment waszej wędrówki. Przeniosę was do pewnego specjalnego miejsca, skąd łatwo traficie do Białej Góry, lecz każdy z was zostanie poddany pewnej próbie.
– Co to za próba?
– To próba waszych uczuć, waszych przekonań, sprawdzian waszej motywacji i chęci dążenia do dobrych rzeczy. Każdy z was powinien teraz usiąść i zastanowić się, czy jest godny przejścia przeze mnie, bo później nie będzie już odwrotu. Ludzie, którzy nie są prawi i dobrzy, będą straceni na zawsze.
Xeneth, Aurianna, Fryn, Billy, Zayan, Afrit, matka z dzieckiem i jej mąż oraz reszta osób tkwili nieruchomo na skale, wpatrując się w Srebrną Pajęczynę, która szeptała do każdego osobno o tym, co złego zrobili w ciągu swojego życia.
– Nie oddałeś pożyczonych pieniędzy... Odbiłaś przyjaciółce chłopaka... Uderzyłeś natrętnego handlarza.
W końcu każdy z nich wiedział już, czy powinien podejmować próbę przejścia przez Srebrną Pajęczynę. Nikt nie odezwał się słowem, całą grupą zostali wciągnięci w białe jaskrawe światło poprzez srebrzyste nitki Pajęczyny.
Lecieli z wiatrem. Ścigali się ze światłem. Sunęli po tęczy wraz z kolorowymi kroplami połyskującej mgły. Lecieli poza snem i poza jawą. Upajali się ciepłym blaskiem...
A potem stanęli tuż przy zwartej ścianie nieprzeniknionego mrocznego lasu, mając przed sobą rozległą taflę błękitnego jeziora.
Lecz w grupce zapanowała panika. Okazało się, że dwie osoby zniknęły podczas przebytej właśnie niesamowitej podróży.
Jasnowłosa Afrit nerwowo rozglądała się dookoła, ocierając z oczu łzy.
– Zayan? – wołała. – Zayan!
Lecz Zayana nie było. Został na wieki skazany na to, na co sobie zasłużył. Afrit nie znała prawdziwego oblicza tego mężczyzny. Dla niej był zawsze dobry i miły, lecz Aurianna, Fryn, Billy i pozostała dwójka mogłaby powiedzieć coś innego.
Do Afrit podszedł Calder, starając się uspokoić dziewczynę. Chciał ją objąć, lecz odtrąciła jego ramię.
Skazany na wieczność. Ukarany za swoje postępki. Na zawsze poza światem.
Xeneth pozwolił reszcie odpocząć i pożywić się, a sam udał się nad brzeg jeziora. Kiedy tylko się pochylił, ponad wodą uniosła się przezroczysta postać kobiety wielkiej urody, która przenikliwym wzrokiem zaglądała wprost w duszę Xenetha.
Patrzyli na siebie w milczeniu, aż w końcu Xeneth uśmiechnął się i cicho wyszeptał słowa, które były dla niego jak modlitwa.