Podróże młodego konkwistadora część 1
ą pierwszą przygodę na wodzie. Osiągnąłem wiek 25 lat i postanowiłem udać się do portu w poszukiwaniu jakiej kolwiek pracy na morzu. Na moje zdziwienie dostrzegłem znajomą banderę królewską, na starym już ale nadal pięknym galeonie. Znajdował się tam również ten sam kapitan, z którym niegdyś przed laty płynąłem do ziem Afryki. Postanowiłem spróbować swojego szczęścia i wejść na statek w celu zaciagnięcia się. Na kładce stało jednak dwóch mężczyzn, ubranych w lśniące zbroje z herbem Hiszpańskim. Nie chcieli oni wpuścić "takiego osobnika jak ja, iż moja osoba nie załuguje na to". Mialam w tym wszystkim szczęście, iż całe to zdarzenie widział kapitan. Jeszcze większym cudem było to, że wogóle mnie pamiętał. Porozmawiałem z nim o dawnej jego propozycji i byłem wielce zdumiony tym, że bez rzadnego problemu zgodził się mnie i mojego przyajciela Johnego przyjąć na statek. Za kilka dni mieliśmy wyruszać, dostałem czas aby móc pożegnać się z przyjaciółmi, oraz przygotować do służby. Kilka dni potem pobiegłem na okręt razem z Johnym i wyruszyliśmy. Nic mnie już nie trzymało na lądzie, moja matka przed pół roku temu została zabita - Ahhh, jakże bym dopadł tego, który to zrobił. - A wszystko przez to, iż prowadziła ona karczmę i pewnego dnia pijany czarnobrody żeglarz ugodził ją "dla zabawy" szablom.