Po drugiej stronie
Po drugiej stronie Dziwnie się czułem, jakbym nagle znalazł się w powietrzu - taki lekki, ze skrzydłami zamiast ramion. Wokół mnie świat wirował barwą szarości, nieba przed burzą. Boże, czy ja już umarłem? Uczucie wiatru i chłodu, które na mojej skórze wywoływało ciarki zdawało się przeczyć moim rozważaniom. Może siedziałem w samolocie szybując po niebie jak wolny ptak? Rozejrzałem się wokół siebie ale nie dostrzegłem ani pasażerów, ani siedzeń czy kokpitu. Dziwne uczucie wzmogło się dodatkowo gdy nagle poczułem silne szarpnięcie. Z przerażeniem w oczach zdałem sobie sprawę z tego, że spadam w dużej wysokości. Zacząłem krzyczeć i długo krzyczałem ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk. Bałem się, że stało się ze mną to samo co z jedną z bohaterek książki Opowieści z Przeklętej Doliny. Ale ja żyłem i przekonałem się o tym gdy ból, który był niemal nie do wytrzymania zagościł w moich plecach. Upadłem na ziemię a nade mną wisiało niebo. Nie było zachmurzone ale szare i przyprawiające o dreszcze. Niespodziewanie rozsunęła się kotara do innego świata. Zobaczyłem cmentarz pełen starych i nowych grobów. Wszystkie sprawiały przygnębiające wrażenie, jakby świat i żywi ludzie zapomnieli o ich istnieniu. Przed moimi oczami przesuwały się mogiły. Czytałem wyryte na nich napisy, nawet te częściowo zatarte przez czas. Szukałem jednego grobu ale nigdzie nie mogłem go znaleźć. Szukałem swojej babci, która zmarła zaledwie kilka lat temu. Nie znajdowała się na tym cmentarzu. Widziałem jak z grobów powstawali zmarli. Nie wyglądali jakoś nienaturalnie. Byli normalni, może w łachmanach ale jak żywi z tą tylko różnicą, że bladzi i szarzy jak papier. I tacy smutni. Szukałem wśród nich tej jednej osoby, swojej babci ale jej nie znalazłem. Zmarli zbliżali się do mnie, wyciągali ku mnie swoje ramiona ale żadnego z nich nie znałem. Byli przeźroczyści jak mgła i widziałem przez nich cały cmentarz. Z grobów powstawały setki dusz. Bałem się, że idą po mnie. Może nie chciałem trafić do nieba ale do świata zapomnienia też nie chciałem trafić. Nie wiedziałem skąd wśród zapomnianych pojawiła się szczególna postać i rosła na moich oczach. Wkrótce przesłoniła wszystkie pozostałe dusze. Miałem przed sobą mężczyznę w średnim wieku, o łagodnym spojrzeniu i przyjaznym obliczu. Nic nie mówił tylko uśmiechał się do mnie tajemniczo. Wyciągnął w moim kierunku rękę. Coś w nich trzymał ale z początku byłem tak przestraszony, że nie spojrzałem nawet na zawiniątko. Stał nadal przede mną z tym swoim tajemniczym uśmiechem i wyciągniętymi rękami. Zaufałem jego obliczu i spojrzałem na jego dłonie. Mężczyzna z zaświatów podawał mi dziecko. Do tej pory nie wiem czy to był sen czy jawa. Z początku byłem pewien, że to sen. Obudziłem się w swoim łóżku. Byłem pewien, że widziałem w nim czyściec ale na szczęście nie znalazłem w nim swojej babci. Tym mężczyzną mógł być mój dziadek - zmarł przed moim urodzeniem i podobno bardzo kochał dzieci. Teraz już wiem, że się myliłem. Nieważne czy to był sen czy jawa; czy ukazał mi się Bóg czy szatan wiem, że coś jest po drugiej stronie. Ktoś na nas czeka. Opisane przeze mnie zdarzenie miało miejsce w tym roku, zaledwie parę miesięcy temu a dnia ósmego listopada tego roku zostałem ojcem - urodziła mi się córeczka. Z cyklu "Sennik nie z tej ziemi" do tej pory ukazały się opowiadania: Sen?, Demony Nocy i Po drugiej stronie. Konrad Staszewski