PLAN sztuka teatralna
ę. Akt I Scena XI (rozmowa z Aniołem) Michał: Dlaczego przychodzisz teraz? Głos Anioła: Byłem cały czas, lecz ty mnie nie dostrzegałeś, zapatrzony w siebie, zachwycony sobą, kontemplujący siebie i swoje talenty, które otrzymałeś za darmo. Michał: Aha. Teraz płacę za chwilę pobytu na szczycie, tak? Głos Anioła: Nie. Chciałem cię uratować póki czas. Zmierzałeś tam, skąd nie ma powrotu. Musiałem coś zrobić. Michał: Musiałeś się napracować. Zaaranżować wiele sytuacji, aby w konsekwencji efektem był ten wózek… i co, zadowolony? Głos Anioła: Ja działam w innej skali. Patrzę w perspektywie dla ciebie niewyobrażalnej. Ty myślisz tylko o fleszach, kamerach, wywiadach, honorariach. Ja patrzę dalej. Michał: Czy to coś złego? Głos Anioła: Nie. Nie o to chodzi. Istota tkwi gdzie indziej. Dla ciebie był to cel i sens życia. Michał: Jak dostałem talenty, to je wykorzystywałem. A ty mnie ukarałeś. Głos Anioła: Nie. To nie tak. Posłuchaj, kiedyś zobaczysz wielki wzór. Teraz widzisz drugą stronę dywanu. Poplątane nitki, chaos, brak sensu. Lecz z odwrotnej strony jest cudny sens i logika. I aby ten sens zaistniał musi istnieć ta plątanina nitek z pozoru bezcelowa. I ty tam jesteś. Zrozumiesz kiedyś, że wszystko ma sens i cel. Michał: Ale ja czuję się ofiarą. Głos Anioła: Jesteś pełnoprawnym partnerem w wielkim spektaklu życia. Michał: Teraz jestem tylko biernym widzem. Głos Anioła: Każdy jest cenny. Akt I Scena XII (Michał ogląda zdjęcia, analizuje, odrzuca. Zjawia się Anioł w taki sam sposób jak poprzednio) Głos Anioła: Ktoś inny, Pan Nikt zastawił na ciebie sidła. Michał: Kto to jest Pan Nikt? Głos Anioła: To taka postać, która przybiera różne oblicza. Raz nazywa się Woland, raz Mefisto… zresztą co ci będę mówił… oczytany jesteś, wiesz o kogo chodzi. Michał: I co, zastawił na mnie sidła? Głos Anioła: To był misterny plan, ale udało mi się go pokrzyżować. Michał: I konieczne było, żeby akurat w taki sposób. Głos Anioła: Tak, w taki sposób. (muzyka, Cztery pory roku,, Wiosna”) Koniec aktu I Akt II Scena I (Michał na siedzi wózku inwalidzkim obok drzewa. Na ławce siedzi dziewczyna, czyta książkę. Michał podjeżdża do niej) Michał: Często tu przychodzisz. Już cię parę razy widziałem. Dziewczyna: Ty też. Michał: Jestem Michał. Dziewczyna: Joanna. Michał: Co czytasz? Joanna: „Mistrza i Małgorzatę”. Michał: (zamyślony) Znałem kiedyś jedną Małgorzatę... Co jeszcze robisz prócz czytania „Mistrza i Małgorzaty”. Joanna: Rozmawiam z tobą. Michał: No, nie powiem, ciekawa rozmowa. Joanna: Sprawnie ci idzie obsługa tego wózka. Michał: To jest teraz moje Porsche. Joanna: Długo już jeździsz? Michał: Będzie rok. Ale szykuję się do przesiadki. Joanna: Na szybszy model? Michał: Nie… chciałbym dla zmiany pochodzić. Joanna: Wypadek? Michał: Tak. Joanna: Zawsze się ścigasz? Michał: Teraz już nie, ale jak zejdę z wózka to kto wie. A ty co, bezruch? Joanna: Tak. Bezruch. Tak mi dobrze. Idę… będziesz jutro? Michał: Będę, zaczekam tutaj w bezruchu. Joanna: Dobrze. Dobry pomysł. (odchodzi. Michał się uśmiecha) Akt II Scena II (Joanna czyta książkę, Michał na nią patrzy) Michał: Joasiu, mam wrażenie, że cię tu nie ma. Joanna: Masz rację. Na chwilę przeniosłam się do pałacu Piłata. Michał: Głęboko wchodzisz do książki. Joanna: O tak. Michał: Chciałaś swoją obecnością wpłynąć na przebieg zdarzeń. Joanna: Właśnie Piłat ogłosił wybory. Michał: I co? Joanna: Lud dokonał „słusznego” wyboru. A plan Piłata był inny. Michał: Wiesz tak sobie myślę że wszystko co robiłem dotychczas było bardzo powierzchowne. Tworzyłem obraz, a myślami byłem już na planie filmu. Kręciłem film, a myślałem już o kampanii reklamowej. To było takie ślizganie się po powierzchni. Ty jak czytasz to czytasz. Joanna: Ja się nie chcę ścigać. Michał: Ja już nie mogę. Joanna: A to twoje Porsche? To c