Piaskiem w oczy
Dumna z siebie idę prostą drogą. Z wysoko uniesionym czołem i zadartym nosem odpowiadam na pytania zagubionych przechodniów. Dokładnie opisuję im, kiedy skręcić, a kiedy się zatrzymać. Z dziwnym uśmiechem na twarzy, kiwają mi na znak zrozumienia. Nie rozumiem ich zachowania, ale czym mam się przejmować - to oni nadal błądzą, nie ja. Mieli szczęście, że spotkali mnie - mogłam im wskazać palcem dobrą ścieżkę. Ja znalazłam już Drogę. Wiem, co należy robić, co jest dobre a co złe (myśląc o tym, czuję jak soczysty sok spływa mi po brodzie).
Nagle podchodzi do mnie młoda dziewczyna:
- Zgubiłam się. Wskażesz mi drogę, którą powinnam iść?- spytała.
- Tak. Znam Słowo, którym trzeba się kierować. Możesz iść za mną.- odparłam dumnie.
Sytuacja ta powtórzyła się kilka razy i miałam już za sobą kilka Cieni. Przepełniona pychą, że o to wypełniam misję, która ma szansę dorównać dziełu Dwunastu, mówiłam „Jesteś ze mnie dumny. Robię to dla Ciebie".
Prowadząc, potykałam się o kamienie tak małe, że nawet nie chciało mi się na nie spojrzeć. A gdy ja się chwiałam, chwiały się też osoby za mną. Jednak dalej szły po moich śladach, bo ja znałam Drogę.
Nagle zawiał silny wiatr, sypiąc nam piaskiem w oczy. Zaślepiona upadłam. Delikatny deszcz swoimi kroplami zmył mi piach z oczu. Widok, który mi się ukazał, sparaliżował całe moje ciało. O to znajdowałam się w centrum wesołego miasteczka, a moja droga nie była Drogą, tylko ścieżką odbitą w krzywym zwierciadle. Uświadomiwszy to sobie, usłyszałam dziki śmiech clowna, stojącego nieopodal.
Mój szok przerwała dziewczyna, która była pierwszym moim Cieniem:
- Idziemy dalej?