Para rękawiczek (zmieniony tytuł) część 1 - 13 sierpnia c.d.
-Ty co taka zziajana?- zapytała Ola, która pierwsza ją zauważyła. Całą paczką siedzieli przy stole i grali Ligretto.
-Masakra! Ja się do biegów nie nadaję- wydyszała- Weźcie, się przesuńcie... Albo nie.
Iwona usiadła na schodkach.
-Gdzie byłaś?- zapytała Agata, próbując jednocześnie skupić się na grze.
-W lesie, robiłam zdjęcia dzięciołowi.
-Udało ci się go złapać?
-Tak.
-Fajnie.
-A wy gdzie byliście?
-Nie czytałaś kartki na lustrze w łazience?
-Czytała. Zastanowiło mnie czemu beze mnie.
-A, tak jakoś wyszło...
-Ja ci dam jakoś. Myślałam, że umrę z nudów.
-Leżałaś na łóżku ze słuchawkami w uszach, myślałyśmy, że śpisz- usprawiedliwiła Ola.
-Aha- Iwona przyjęła do wiadomości. Faktycznie się trochę zdrzemnęła- Kto wygrywa?
-Alicja.
-Po kolacji też będziecie grać?
-Nie wiem.
-Za karę, że mnie nie zabraliście, będziecie musieli.
Iwona wstała, bo chciała jeszcze zanieść torbę do pokoju. Nacisnęła klamkę, ale drzwi się nie otworzyły.
-Kto ma klucz?
-Ja nie- powiedziała Agata.
-Ja też nie- powiedziała Alicja, która swój zostawiła w swoim pokoju.
-Też- dodała Sylwia.
Iwona podeszła do stołu.
-Przesuń się na chwilę- powiedziała do Thoma. Wsadziła rękę pod blat. Gdy wyczuła mały matalowy płaski przedmiot, chwyciła go.
-Kiedy żeście przyjechali, skoro drzwi są jeszcze nie otwarte?
-Może z pół godziny temu?- Agata nie była pewna- Karty leżały na stole, więc siedliśmy i zacząliśmy grać.
-Aha.
Iwona otworzyła drzwi i weszła do domu.