Para rękawiczek część 3 - sierpień
A co z tym patrzeniem, o którym mówił Eric? Jakby się głębiej zastanowić, to faktycznie dziś patrzał na nią jakoś dziwnie.
-Jeny, serio? –powiedziała na głos z niedowierzaniem.
Poczuła, jak wzbieraw niej automatyczna niechęć do Roberta-Rudzielca. A naprawdę go lubiła. Czemu musiał wszystko popsuć?
Eric objął Iwonę po przyjacielsku.
-Ale mam nadzieję, że nic się nie zmieni i po jutrze pójdziesz ze mną? Robert mi chyba nic nie zrobi?
-Nie wiem, czy w ogóle się domyśla, że idę z tobą. A co ci w ogóle tak zależy?- chiała wiedzieć Iwona.
-Kobiety bywają zmienne- usłyszała w odpowiedzi- Nie chcę zostać na lodzie w ostatniej chwili.
-Poprosisz pierwszą lepszą, którą spotkasz na ulicyi od razu się zgodzi.
-Nie chcę pierwszej lepszej.
-A ta dziewczyna, o której mi pisałeś?
Eric nie odpowiedział.
-Zostawiła cię na lodzie, tak?- Iwona czekała na odpowiedź, ale on dalej uparcie milczał, powiedziała wobec tego- Przykro mi.
-Ah- Eric westchnął, udając obojętność- Kiedyś ci o niej opowiem.
Gdy dotarli do hotelu, Iwona powiedziała:
-Przyjdź jutro pod wieczór, upieczemy ten chleb wspólnie. Może humor ci się wtedy poprawi- a po chwili zastanowienia dodała jeszcze- I nie przejmuj się, pójdę z tobą pojutrze.
5
-Piekłaś już kiedyś chleb?
-Nie.
-Czyli to będzie twój pierwszy?
-Nasz pierwszy. Jak wyjdzie zakalec, to winę zwalę na ciebie.
-Jak wina pójdzie na mnie, to znaczy, że to będzie tylko przeze mnie robiony chcleb.
-Nie. Będziemy robili go razem, ale jak nie wyjdzie, to znaczy, że ty coś pochrzaniłeś.
-Niezbyt mi to odpowiada, ale niech już ci będzie. Co najpierw?
Iwona spojrzała na kartkę z przepisem.
-Zaczyny są, mąka jest, sól, drożdże, miód, olej...- wymieniła po kolei- Weź pół łyżeczki cukru, mleko i rozpuść drożdże.
-Tak jest- Eric wykonał polecenie- Co teraz?
-Czekamy chwilę aż się rozpuszczą, a potem łączymy wszystkie składniki i mieszamy.
-I to wszystko? Myślałem, że to będzie bardziej skomplikowane.
-Nie wszystko, geniuszu- Iwona czytała chwilę w skupieniu, po czym wyjaśniła- Mieszamy przez 10 minut, potem wkładamy do miski wysmarowanej olejem na 30 minut, następnie robimy z ciasta placek i składamy w kopertę…
-Po co?
-Żeby odgazować ciasto. Uformować ciasto w kulę- czytała dalej- Przełożyć do zimnego garnka wyłożonego papierem, przykryć i zostawić do wyrośnięcia na 30 minut. I po tym wszystkim dopiero piec w piekarniku przez 30 minut, a potem jeszcze ok. 20 minut.
-I koniec?
-Tak.
-Do jutra zdążymy?
-Czekaj – Iwona policzyła w głowie- Jeśli chcesz tu siedzieć całą noc, to do siódmej rano zdążymy upiec cztery bochenki.
-Wolałbym się wyspać przed weselem.
-W takim razie módl się, żeby ten pierwszy wyszedł od razu. Łańcuch masz?
-O kurde- Eric zrobił przerażoną minę- Zapomniałem! Przepraszam. Co teraz?
-Teraz to ci łeb zdzielę- Iwona zdenerwowała się- Pisałam ci przecież w zeszłym tygodniu!
-Wyleciało mi z głowy, przepraszam- p[owiedział ze skruchą.
Iwona spojrzała na niego podejrzliwie.
-Jaja sobie ze mnie robisz?
-Dokładnie- przyznał zadowolony, że udało mu się wkręcić Iwonę- Dawno cię nie widziałem zdenerwowanej. Aż się za tym stęskniłem.
Iwona wzięła miskę i palnęła go mocno w łeb.
-Wysmaruj ją olejem- rozkazała.
Eric wziął miskę i włożył jej na głowę do góry dnem.
-Sama to zrób. Ja już rozpuściłem drożdże.
Iwona zdjęła miskę z głowy i podała mu ją.
-To najpierw ją umyj, bo przez ciebie mogą być na niej teraz moje włosy.