Para rękawiczek część 2 - 4 lipca
Nie musiała odpisywac. Nikt jej nie kazał. Doskonale wieział, że gdyby nie chciała mieć z nim nic wspólnego, to by nie odpisywała. A przynajmniej nie za każdym razem. Bo pisał często. Na początku raz na tydzień, dwa. Potem coraz częściej. Sama czasem też coś do niego wysyłała. Czuł, że nadają na tych samych falach. I czuł przez skórę, że musiała coś poczuć.
Aż przestała się odzywać. Na początku myślał, że może nie miała czasu. Ale nie odpisała raz, drugi, trzeci. Zaczął się martwić, że coś się stało. A potem doszedł do wniosku, że jednak nie chciała. Że się boi. Więc odpuścił.
W marcu dowiedział się, że zaginęła. Zaczął więc myśleć, że jej brak odzewu może mieć z tym związek. Może ktoś ją straszył? Zakochał się w niej jakiś psychopata, porwał i zabił? A może zwykły psychopata znalazł pierwszą lepszą ofiarę na ulicy i porwał? Snuł w głowie różne wizje, aż w końcu sam w nie uwierzył, nie dopuszczając do umysłu innych opcji.
Był taki szczęśliwy, kiedy zobaczył ją całą i zdrową z rumieńcami na twarzy ze złości.
Spojrzał teraz na nią. Nogi miała wyciągnięte na całą długość, ręce trzymały za brzuch, a głowa była oparta o szybę drzwi. Oczy miała zamknięte, ale nie spała. Usłyszał, jak w jej słuchawkach śpiewa Andy Black „We don’t have to dance”.
-Czego się boisz?- odezwał się.
Iwona nie zareagowała. Szturchnął ją w rękę. Oworzyła oczy.
-Nie dotykaj mnie- powiedziała stanowczo, nie wyciągając słuchawek z uszu, po czym znowu przymknęła oczy.
Eric pociągnął za kabelek. Słuchawki wyleciały z jej uszu.
-Co robisz?- zapytała niezadowolona.
-Pytam się czego się boisz?
-Co?- Iwonie jeszcze dudniła muzyka w uszach i nie zrozumiała pytania.
-Czego się boisz- powtórzył Eric cierpliwie.
-W jakim sensie?
-Przestałaś pisać, bo się boisz. To wiem na pewno. Ale czego?
-A co ci tak zależy, żeby wiedzieć?
-Głupia nie jesteś, domyśl się.
„Ej, to mój tekst” pomyślała. Nie była szczęśliwa, że Eric tak szbko wrócił do tematu.
-Chcę być wolna i niezależna- powiedziała- Wystarczy?
Po części było to zgodne z prawdą. Jak człowiek jest sam, nie musi się użerać z drugim człowiekiem, nie musi go brać pod uwagę i o wszystkim może decydować sam.
-Nie.
-To masz problem.
Włożyła słuchawki z powrotem do uszu i skrzyżowała ręce na piersi. Ale Eric nie dawał za wygraną. Znów pociągnął za kabelek.
-Odwal się!
-Nie.
-Tak!
-Choćby to miało trwać całe życie, nie zrobię tego.
-Teraz tak mówisz. A co będzie z pół roku? Zapomnisz. I co z tego wyjdzie? Guzik z pętelką.
-Czemu nie chcesz spróbować?
-Bo nie.
-To nie jest odpowiedź.
-Dla mnie jest.
-Ale nie dla mnie.
-Uczepiłeś się mnie jak rzep krwiego ogona. Odpuść! Jak mówię nie, to nie. Mało to dziewczyn jest na świecie? Masz tyle fanek, wybierz sobie jedną i jej się uczep. Ale ja już jej serdecznie współczuję.
-Co jest ze mną nie tak?
-Wszystko. Nie chcę mieć faceta, rozumiesz? Może kiedyś tak, ale teraz nie. Po co mam se robić niepotrzebne problemy? Już i tak ich mam za dużo. Nie chcę kolejnych. A ty tego i tak nie zrozumiesz.
-Skąd wiesz?
-Bo nie przeżyłeś tego, co ja.
Zamilkł na chwilę. Fakt, nie on był odcięty od świata przez ponad trzy miesiące i na dodatek bity.