Para rękawiczek część 2 - 2 lipca c.d.
Krew w niej zabuzowała. Nareszcie!
-Miło tak, nie?- zaczęła mówić do Lisowskiego mściwym tonem, siedząc mu na plecach i przygniatając jego twarz dłońmi do bruku- Jak ktoś cię obezwładnia i może z tobą zrobic wszystko! Może ci rozwalić nos- wygięła mu głowę do siebie i puściła jak sprężynę tak, że walnął czołem w beton- Może ci zabrać lufę i przyłożyć do twojej pustej głowy- wygięła mu obie ręce, wyrwała pistolet i przyłożyła do potylicy- I cię zabić jak psa z czystym sumieniem, że się coś dobrego dla świata zrobiło!
Poczuła w tym momencie, jak ktoś stanowczo chwyta ją za ramiona i odciąga od Lisowskiego. Wstała nadal trzymając pistolet w dłoni. Policjantka wyjęła go z niej delikatnie i powiedziała spokojnie:
-Nie jest ci potrzebny.
Iwona patrzała na nią, jakby nie rozumiała o czym mówi. Odwróciła wzrok i zobaczyła jak policjant Georg skuwa w kajdany Lisowskiego, po czym odprowadza do wozu policyjnego.
Krew nadal w niej wrzała. Była tak wściekła, że faktycznie nie zawahałaby się strzelić. Spuściła głowę. Było jej wstyd. Nigdy się tak nie zachowywała. Zawsze się opanowywała, a tu naraz była gotowa zrobić coś, czego żałowałaby do końca życia.
Poczuła, jak jej policzki płonęły. Musi się opanować. Natychmiast. Bo jeszcze zrobi komuś krzywdę.
Schowała ręce do kieszeni. Rękoma mogłaby zrobić wszystko, a tak nie zrobi nic.
-Dzięki- usłyszała.
Podniosła wzrok. Nathan uśmiechnął się do niej z wdzięcznością. Pot już mu tak po twarzy nie spływał.
Odwzajemniła uśmiech. Krzywy, ale jednak. Dodało jej to otuchy. Zaczęła się powoli uspokajać.
-Panowie są kim dla aresztowanego?- policjantka Taylor zwróciła się do Erica, Thoma i Nathana.
-Mieliśmy zacząć współpracę nad nowym albumem- odpowiedział Thom, który teraz jako jedyny miał teraz na tyle trzeźwy umysł, żeby odpowiedzieć- Ale nie wyszło. Można wiedzieć za co został aresztowany?
-Za nielegalny handel bronią, za handel i posiadanie narkotyków, za liczne oszustwa i przekręty, za porwanie- wymieniła Taylor- I jeszcze za inne rzeczy. Trochę mu się tego nazbierało przez lata. Ścigamy go właściwie już bardzo, bardzo długo. W końcu udało nam się go dopaść. Dzięki tej dziewczynie.
Wskazała na Iwonę z uśmiechem.
Iwona stała spokojnie i starała się wytrzymać gapiące się na nią spojrzenia. Patrzyła pustym wzrokiem w bok. Nie miała odwagi spojrzeć im w oczy. Przed chwilą w napadzie furii prawie zabiła człowieka. Ta myśl ciągle jej nie opuszczała. Miała ochotę uciec i nie pokazywać się nikomu na oczy.
Rozmowa między policjantką a Thomem toczyła się nadal. Nathan z Eric’iem się nie odzywali. Nathan był w szoku po tym co jeszcze przed chwilą miało miejsce. Mógł już nie żyć. Miał wrażenie, że nadal ma lufę przy uchu. Co chwilę ręką sprawdzał, czy faktycznie już jej tam nie ma.
Eric natomiast gapił się na Iwonę. Była tu. Cała i zdrowa. Taka, jak ją widział ostatnio. Wysoka, pewna siebie, stanowcza, ubrana na luzaka. Tylko teraz ma przefarbowane włosy i z twarzy stwierdził, że musiała schudnąć. Malowało się na niej zmęczenie i ślady cierpienia. Była to ta sama Iwona, ale odmieniona. Nie miała tego figlarnego błysku w oku, tego ironicznego uśmieszku, tej beztroski malującej się na całej twarzy. Teraz widział na niej smutek. Ogromny smutek. Na policzkach miała rumieńce. Ciągle czuła złość na Lisowskiego. Oddychała głęboko, opanowując silne emocje.
Ładnie wyglądała z tymi rumieńcami. Chciałby je dotknąć. A potem ją przytulić. Mocno, z całych sił. Żeby dodać jej otuchy. Żeby poczuła się bezpiecznie. Żeby go już nigdy więcej nie opuściła.
Na pewno jakby to teraz zrobił, to by go odepchnęła.
Iwona, nie wiedząc w końcu ze sobą zrobić, zdecydowała się wejść do domu i poszukać dziewczyn. Chyba jeszcze żyją. Choć poczuła cień wątpliwości. Jak tu wrócili, zgred już nie spał. Na pewno zdążył się zorientować, że jej nie było i dlaczego. Ale czy zdążył im coś zrobić?