Para rękawiczek część 2 - 17 marca
17 marca
Iwona szła ulicą Reymonta. Za piętnaście minut miała autobus z dworca do domu. Robiło się powoli ciemno, a w pobliżu nie było nawet żywej duszy. „Ciekawe, gdzie wszyscy się podziali?” pomyślała. Schowała ręce do kieszeni bluzy. Było jej zimno. Rano myślała, że będzie jej ciepło, bo świeciło słońce, wiec nie brała kurtki tylko narzuciła na siebie niebieską bluzę i tak poszła do pracy. Treraz trochę tego żałowała. Boi się, że się rozchotuje. Odkąd tylko pamięta, zawsze na przełomie marca i kwietnia chorowała. Pogoda była zdradliwa i ona zawsze się na to łapała.
Zbliżała się właśnie do zkrzyżowania ulic Reymonta z 1-go Maja, gdy ktoś ją niespodziewanie złapał i zaciągnął pod bramę kamienicy. Był cały ubrany na czarno i miał kaptur na głowie. Nie dostrzegła twarzy. Ten ktoś silnymi ramionami złapał ją od tyłu. Zaczęła się szamotać.
-Puszczaj mnie, debilu!
Przyłożyj jej szmatę do twarzy. W myślach szybko przebiegła, kto mógłby jej zrobić taki kawał. Zamorduje go gołymi rękoma! Nikt nie przychodził jej do głowy. Takie coś mógł zrobić tylko facet. Z rąk baby wyrwałaby się od razu. Ale od niej faceci uciekali już z daleka. Ktoś z kumpli? Do tej pory takie zagrywki robił tylko Eric, który pewnie dawno już o niej zapomniał. No, chyba że jednak nie. Ale on chyba nie przyłożyłby jej cuchnącej szmaty do głowy. Nie po tamtym ognisku.
„Nie, to nie może być prawda!”, w Iwonie narastała panika. „Powiedz, że to żart. To nie może być na serio!”.
Iwona nie mogła oddychać. Próbowała się uwolnić, ale czarny gościu trzymał ją w tak mocnym uścisku, że nie mogła ruszyć rąk. „Nie wdychaj!”, przyszło jej na myśl. Próbowała cofnąć głowę, ale ten ktoś jeszcze bardziej zacisnął szmatę na jej twarzy.
„Zaraz się uduszę”. Chciała wołać o pomoc. Brakowało jej powietrza. Dłużej nie wytrzyma. W głowie pojawiła się przerażająca myśl: gwałt. „Nie, nie, nie! Nie chcę być zgwałcona! Tylko nie to!”. W oczach poczuła łzy. Próbowała odepchnąć jego ręce. Musi uciec! Biec!
Organizm co raz bardziej domagał się tlenu. Iwona spróbowała się wyrwać, ale nie udało jej się to.
Zrobiła głęboki wdech przez cuchnącą szmatę. „O nie”. Zakręciło jej się w głowie. Pięć sekund później zapadła ciemność.