Państwo zwyczajni
a się być przezroczysta. Po jej powierzchni spływały krople wody. Jej drobne liście mieniły się złoto w blasku słońca. Ścieżka ułożona była z białych niegdyś kamieni, teraz obrośniętych ciemnozielonym mchem. Karolina wdrapała się po spękanych kamieniach. Mocny zachód słońca świecił jej mocno bo gołych kolankach. Normalnie zawsze czuła ciepło od jego promieni, ale tym razem nie czuła nic. Nie czuła nawet zmęczenia ani też żadnego bólu, którego się spodziewała po niefortunnym upadku.
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora