Ostatnia lekcja
e;d ciemności mojego pokoju. Uklękłam i wyciągnęłam do Boga rękę. Przeprosiłam i pragnęłam zgody. Zrozumiałam, chociaż trochę późno, że tak musiało być. Wiem, że łatwo komuś ufać, ale tylko wtedy, gdy życie jest piękne i wielobarwne. Kiedy przychodzi czas próby, bólu i cierpienia, często schodzimy z właściwej drogi, ślepo mijając drogowskazy. Chociaż wiem, że nasza wyobraźnia ukazuje nam czasami to, co chcielibyśmy zobaczyć, jednak wiem, że dziadek przekazał mi prawdziwą informację. To nieważne, czy ktoś uwierzy w moje słowa. Istotne to, że jestem przekonana, iż tak bliska mojemu sercu osoba odnalazła już swój sens i cel istnienia.
Teraz wiem, czym tak naprawdę jest człowiek. Nieważne to, ile materialnych dóbr zgromadzi na tym świecie. Tak bogaty, jak i biedy będą musieli opuścić progi tego świata. Nasze ziemskie życie to tylko krótki etap, bo czymże jest sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt lat pośród całej wieczności? Gdzieś w innej rzeczywistości, której nie dostrzegamy na co dzień, mamy przygotowany swój własny dom. Pamiętajmy też, że słowa księdza Twardowskiego "Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" to nie tylko ładnie brzmiąca myśl. To jeden z życiowych drogowskazów, na których nie można ślepo spoglądać. I tak, jak dziadek uczył mnie za życia, tak przekazał mi ostatnią lekcję swoją śmiercią.