Osada Bogów
u dokuczyć. To zupełnie do nich nie pasowało, a po za tym nawet oni nie potrafili by zmusić roślinności by łaziła gdzie chciała i zaczepiała kogo chce na środku ulicy. W końcu nieco się opanował i spojrzał błagalnym wzrokiem na kobietę, która przemawiała w dziwnym języku do motyla siedzącego na jej dłoni. Gdy skończyła, motyl przeszedł po smukłym palcu i wzbił się w powietrze po czym odleciał w tylko sobie znanym kierunku. Oczy kobiety przeniosły się na Taza i tkwiły wyczekująco. Chłopak najwyraźniej zrozumiał że powinien coś powiedzieć ponieważ ponownie opuścił wzrok i wybąkał kilka słów niezdarnie składając je w zdanie.
- Gdzie ja jestem? I kim Pani jest?
- Jestem Kalme, bogini roślin mały przyjacielu.
- Bogini? Taka prawdziwa?
Kalme uśmiechnęła się łagodnie i pokiwała głową w geście potwierdzenia. Jej dłoń uniosła się w powolnym, pełnym gracji geście i wykonała łuk wskazując cały otaczający ich świat. Promienie słońca przebijały się przez korony drzew, tworząc na ziemi ruchomą mozaikę wykonaną z cienia.
- To wszystko co tu widzisz nie jest takie do jakiego przywykłeś. W Twoim świecie rządzą inne prawa niż tutaj. – Uniosła do góry dłoń widząc że chłopak chce jej przerwać – Zanim zadasz pytanie chcę Ci powiedzieć, że do swojego świata już nie wrócisz.
Chłopak milczał przez chwilę całkowicie zbity z tropu. Ogarnęło go przerażenie na myśl o tym że już nigdy nie zobaczy swoich przyjaciół, rodziny ani nawet swojego burego psa, który zawsze witał go energicznym merdaniem ogona. Czuł że do oczu napływają mu łzy a bardzo chciał pokazać że się nie boi. Otarł więc szybko powieki i zdecydowanie spojrzał na Kalme.
- Rozumiem. Ale gdzie ja się znalazłem?
- Znajdujesz się w Osadzie Bogów. A niebawem spotkamy się ponownie mały przyjacielu, obiecuję Ci.
Po tych słowach Kalme wstała i ruszyła między drzewa, która z godną podziwu szybkością, jak na drzewa oczywiście, zaczęły przesuwać się na boki tworząc kolejną ścieżkę tylko po to by po chwili ponownie wrócić na swoje miejsca i trwać na nich niczym strażnicy, którzy nigdy nie przesunęli się nawet o cal.