Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XIII
erowali się wprost do gabinetu naczelnika. - Jest w tej chwili bardzo zajęty. - Usłyszeli głos sekretarki siedzącej przy biurku w przedpokoju prowadzącym do gabinetu, ale nie zatrzymali się. Szarpnięciem otworzyli drzwi. - Wytłumaczę Ci wieczorem - powiedział młodszy z nich i uśmiechnął się do długowłosej brunetki. Jej twarz pokryła się rumieńcem. Zanim drzwi do gabinetu zostały zamknięte usłyszała tylko jak jeden ze Strażników powiedział, że podejrzany wymknął się z zasadzki i naczelnik powiedział coś o jakimś artykule w gazecie, ale już nie usłyszała jakim. Pierre Poitos był zdenerwowany całą zaistniałą sytuacją i wcale nie ucieszyło go ponowne otwarcie drzwi do przedziału. - Nie jestem zainteresowany - powiedział gburowatym głosem gdy tylko zobaczył młodego chłopca trzymającego plik gazet w ręce. - Tylko jeden egzemplarz, proszę pana. - Powiedziałem, że nie jestem zainteresowany. Nie mam pieniędzy. - To dam panu wydanie specjalne. Jest darmowe - nie czekając na odpowiedź położył gazetę na fotelu. - Miłej podróży. - Odwrócił się i wyszedł z przedziału, zamykając za sobą drzwi. Lekarz od niechcenia rzucił okiem na nagłówek gazety i poczuł jak fala gorąca napływa mu do głowy. Na całej stronie, dużymi literami pisało: "Właściciel Motelu, Pan Casey rozpoznaje zabójcę swojej córki. DNA martwego recepcjonisty potwierdzają ślady odkryte przez lekarza medycyny Pierre'a Poitosa, na ciele ofiary.". Poniżej, nieco mniejszymi literami wydawca napisał: "Urząd przy Guardian Street zamyka pierwszy etap dochodzenia. Wspólnik mordercy pozostaje nieznany i nieuchwytny a podejrzany doktor zaginął. Trwają poszukiwania.". Sprytnie, pomyślał lekarz. Pociąg zaczął zwalniać. Pierre wyjrzał przez okno i zobaczył szyld zamieszczony na ścianie budynku stacji kolejowej. Dotarł do Przeklętej Doliny, celu swojej podróży. ** Nikki leżała na ziemi. Bała się nawet poruszyć i oddychać. Udawała martwą, żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń swego oprawcy. Wytężała słuch, żeby zorientować się gdzie się na nią czai ale nie umiała go zlokalizować. Dopiero po jakiejś godzinie czasu od dokonania gwałtu odważyła się głośniej odetchnąć. Gdy była już pewna, że znajduje się sama w pomieszczeniu zaczęła płakać nad swoim losem jak małe dziecko. Czuła się zbrukana i najchętniej, gdyby mogła zakończyłaby swoje życie, ale związana nie mogła tego dokonać. Nie wiedziała nawet jak wygląda. Czuła tylko ból i zapach potu, i jeszcze coś co ją przerażało i wywoływało mdłości. Czuła się mokra i lepka od swojej własnej krwi. Nie tak chciała wkroczyć w dorosłość. Ale tu nikt nie mógł usłyszeć jej płaczu. Gvidon siedział na obitym atłasem fotelu. Miał przymknięte oczy i bardzo spokojny, miarowy oddech. Kontemplował ciszę. Nagle, bez pukania drzwi rozwarły się na oścież i do gabinetu wszedł Samuel. - Gdzie dziewczyna? Młody prawnik uśmiechnął się tajemniczo. - Nie pytam cię co z nią zrobiłeś tylko... - Żyje i jest bezpieczna - Samuel przerwał ojcu w pół zdania. - Powiedzmy, że postanowiłem się nieco zemścić na Cagliostrze. A tak przy okazji, miałeś z nim jakiś kontakt? - Tak. Dzisiaj przyjdzie do nas na rozmowę. - I to o wiele szybciej niż myślicie - w progu pojawiła się wyniosła, wysoka postać hrabiego. C.D.N. Konrad Staszewski