Ola
Zakochała się we mnie. Co we mnie zobaczyła? Ale to była jej pierwsza miłość i strasznie cierpiała. Całowała mnie cicho i z wielkim żalem, ale jedyne co mogłem uczynić, to ją przytulić.
Sam jej nadałam imię i sam ją ochrzciłem. Teraz jest moja i wciąż mi o tym przypomina.
Ola jest dachowcem. Jej brata zagryzł znajomy wilczur.
Kiedy dostała pierwszej rui, ogłupiała. Serce się krajało widząc jej mękę. A jednocześnie gardło rechotało. Bo jakże się zachowywała! Rozpłaszczała się na podłodze lub stole, unosiła zadek tak napięty, że miednica rozszerzona niemalże przebijała skórę. I kwiliła! Żałośnie, czasem ze złością, lecz jej męki były wielkie.
Zrozumiałem później, że Ola jest prawdziwą kobietą, i damą. Kiedy minęła ruja, prychnęła na mnie pogardliwie, i odeszła.