OKRUCHY PAMIĘCI (IV)
To, co naprawdę było i jest jeszcze piękne ( choć już nie takie jak dawniej ) - to przyroda, położenie miasta. Rzeka Orzyc, wpadająca do Narwi, wiła się zakolami, jakby żal jej było opuszczać miasto i płynąć dalej. To ginęła, zasłonięta wysokimi brzegami stromo opadającymi żółtymi piaskami ku wodzie, to srebrzyła się wśród bujnych traw, tataraków, wśród kwietniowych kaczeńców i letnich niezapominajek (nigdzie później tak pięknych i w takiej ilości nie widziałam), to rozlewała się szeroko, tworząc płycizny- znakomite miejsca zabaw dla dzieci, miejsca bezpiecznej kąpieli. Żółte piaski brzegów stawały się wygodnymi plażami, z których korzystali mieszkańcy Chorzel. Młodzi w stroju plażowym na podwórku lub idący w nim nad rzekę - nie budzili zgorszenia.
Łąki położone nad rzeką, zalewane przez jesienne deszcze i wylewy Orzyca - stanowiły zimą naturalne lodowiska. Powszechnie znane było na łące dość odległej od rzeki, mającej nieckowaty kształ - zwanej łąką Kickiego. Nie mam pojęcia, kim był ów Kicki! Mówiliśmy:- Idziemy na Kicaja!
Główny nurt rzeki mógł pokryć się lodem- tylko wtedy, gdy był tęgi mróz. Na łyżwach jeździły prawie wszystkie dzieci. Oczywiście łyżwy były albo przykręcane do butów albo trzymały je skórzane paski. Na sankach zjeżdżało się z górek po obu stronach mostu - na pokryte śniegiem i lodem łąki.
Niezapominajki ogrodowe - niby ładne, ale gdzie im tam do tych rosnących dziko nad Orzycem. Narwane, ułożone na talerzu, przyduszone kamieniem - podnosiły łodygi z kwiatami, tworząc niebieski wianek. Trzeba było tylko dolewać wody. Rumianki, macierzanki, chabry, kąkole, zawilce, maki, dziewanny, łopiany z czepiającymi się rzepami, żółte jaskry i niezapominajki, tataraki. Rośliny moich Chorzel i dzieciństwa. I bzy, jaśminy, czeremchy, majowe maciejki w ogródkach, pachnące wieczorami, łubiny na polach, rezedy, lwie paszcze, lewkonie, groszki pachnące, nasturcje i nagietki, piwonie i malwy – takie zwykłe – niezwykłe.
Bo takich jak tu,
nie ma nigdzie na świecie.
Tu rosną przecież
na grobach dziadów, pradziadów,
korzeniami sięgają pokładów polskości.
Fiołki i chabry, chabry i niezapominajki!
- Boże kochany!- jak oczy matki
są najpiękniejszym wspomnieniem.
Karmią serce wzruszeniem.