Oko kameleona
eż mam ich całą masę. Bodaj największą z nich jest mój pracoholizm. Potrafię spędzić weekend w biurze.
- Fatalnie! Pewnie nie masz czasu na prywatne życie. Wiesz, od razu powiem ci o tym, co jest moją główną wadą. Niewykluczone, że uznasz ją za zaletę.
Polizała kilkakrotnie łapę i potarła nią ucho.
- Tak? Proszę, powiedz – wycedził łamiącym się głosem.
Czuł, że zimny pot zalewa mu kark.
- Otóż jestem szczera. Do bólu szczera.
Gładził się po szyi w poszukiwaniu zatrzasków maski. Tam, gdzie powinny się znajdować, skóra była wyjątkowo gładka.
- Przeszłam przez wiele związków. Teraz potrafię błyskawicznie klasyfikować mężczyzn - ciągnęła swój wywód, od czasu do czasu muskając łapą wibrysy.
Naciągał skórę na twarzy, jednak maska nie chciała ustąpić.
- Przypuszczam, że będziesz chciał się ze mną umówić na kolejne spotkanie, prawda?
- No naturalnie – rzekł z nadzieją.
Była piękna, rasowa. Miała coś niezwykle pociągającego w oczach. Czuł, że serce wali mu jak młot.
- Jestem pewna, że zanudziłbyś się słuchając tego, o czym chciałabym opowiadać. Żyję z dala od zgiełku wielkiego miasta i jego pogoni za pieniędzmi, splendorem. Unikam wszystkiego tego, co ciebie tak bardzo nakręca. I pragnę poznać kogoś, kto nie jest pustym dupkiem. Intuicja mi podpowiada, że masz ochotę przespać się ze mną i na tym zakończyć znajomość.
Chciał powiedzieć coś, co zabrzmi wiarygodnie. Nie wiedział jak zacząć. Kotka wstała, poklepała go po ramieniu i odeszła.
Wymacał w kieszeni kawałek papieru. Chciał wytrzeć spocony kark. Zorientował się, że trzyma w dłoni wyrwaną z notesu kartkę. Była prawie pusta, widniał na niej jedynie tytuł: „Oko kameleona”.