Ojczyzna. Odsłona kolejna
- (…) Uzasadnienie wyroku. (…) W opinii sądu Hubert R. przekroczył granice obrony koniecznej, wybiegając z mieszkania na klatkę schodową i zadając liczne ciosy nożem Januszowi G. oraz Kamilowi W. w efekcie których Janusz G. zmarł na miejscu, a Kamil W. po przewiezieniu do szpitala.
Mój Boże, pomyślał Pan Stefan. Co to się teraz wyprawia na tym świecie… Sięgnął po scyzoryk, który zawsze miał przy sobie i zaczął obierać jabłko – lubił pogryzać pokrojone owoce. Chyba muszę kupić nowy, bo ten już taki tępy, doszedł do wniosku i zerknął na telewizor. Akurat przemawiała matka tego Janusza G., czy jak mu tam.
- A co pan myśli, panie redaktorze? Mój syn został zamordowany. Nie uważam, że dziesięć lat to dosyć. Cieszę się, że prokurator będzie chciał zwiększyć wyrok.
- A nie uważa pani, że to wina pani syna? To on wtargnął do cudzego mieszkania w nocy z zamiarem kradzieży. Co by pani zrobiła na miejscu…
- Wiem co pan chce powiedzieć. Nie wiem co ja bym zrobiła. Nie wiem – jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. – I słusznie pan powiedział, że mój syn nie chciał nikomu zrobić krzywdy. I nie zrobił nikomu krzywdy, tylko został zamordowany na klatce schodowej nożem. (…)
Takie dziwy, to chyba tylko za komuny były, pomyślał Pan Stefan. Z niedowierzaniem oglądał dalszą część materiału. Podobno sąd skazał na więzienie człowieka, który zabił dwóch napastników, kiedy bronił swojej rodziny. Ale przecież to niemożliwe, musiałem coś źle zrozumieć, doszedł do wniosku. Odkroił kawałek jabłka i zaczął przeżuwać. Niemożliwe, żeby ktoś z napastnika robił ofiarę, a z ofiary bandytę. Niemożliwe, żeby w naszej ojczyźnie działy się takie rzeczy.
wykorzystano fragmenty tekstu „Jego ojczyzna”