OGRODNICZKA sek(sekcesy) Łożnica Od 18 lat
Maszyna kąpielowa dawała z siebie wszystko. Tryskała za szklaną taflą wszystkimi swoimi nagromadzonymi środkami wodnymi.Ich nagie ciała mokre od wody i i nie tylko tańczyły niemal w miejscu . Na dwie osoby nieco za mały był brodzik, ale Panicz pomimo wieku wykazywał się niezwykłą ruchliwością. W końcu sport pozostał mu we krwi a bycie łyżwiarzem hokejowym to jak być napastnikiem w druzynie piłkasrkiej . Ogrodniczka miała przez moment obawy ,że serducho kandydata może nie wytrzymać , ale po kolejnej penetracji głębin stwierdziła , że Mega Demon Seksu jest wyjątkowy , a jego pompka krwionośna i dyszel doskonale znoszą różnicę ciśnień.
- rewelacja – krzyczała - mocniej , głebiej Andreusie , Adamusie.
Po kolejnej wulkanicznej erupcji na szybkę i jej różowe od namiętnych pieszczot ciało ,po ogromnej ilości wydechów, wzdechów, przydechów , a także achów , ochów , i innym niedookreślonych dźwięków nastąpiła chwila relaksu.
Ogrodniczka oblała Kniazia płynem myjącym i całego spieniła , może uda się w końcu doszorować nieco przyciemniałe i zielonkawe paznokietki u stóp Panicza. Ale nie było to priorytetem w końcu zieleń otaczała ją wokoło. A bardziej ciągnęło jej do niebieskości jaką prezentował Kandydat swoimi oczkami i niebieskim jak niebo nad jej okolicą życiorysem. Jej dłonie skrupulatnie wcierały gęstą substancję w jego miejscami pomarszczone już ciałko i przebarwienia , ale wywar z młodych pędów kapustki z całą pewnością powstrzyma efekt marszczeniusia .Na to liczyła .Choć wiekowość Panicza była ujmująca.
Wyczyszczony, obmyty i pachnący jak nigdy dotąd Adamus – Andreus był w niebo wzięty choć czuł się nieco dziwnie taki świeży. I właściwie nie miał gdzie się podrapać.
Odwdzięczył się jej także szorowankiem. Ogrodniczka nastawiała się jak kotka wypinając swój już mniej bolący kręgosłup , by Kniaź obmył ją całą.w każdym miejscu a meszek wcześniej zakryty czerwoną wstążeczka aż lśnił .
Po opłukaniu się kolejną porcją deszczówki .Wytrzywszy się nawzajem Ogrodniczka i Kniaź postanowili się udać do łożnicy. Panna miała kłopot którą kanapę wybrać, albowiem miała je aż trzy, Dwie dość już zużyte z przeszłych incydentów a trzecią szeroką ale w malutkim pokoiczku gdzie czasami nocowałi jej goście a ściany pokrywały freski z dziecięcych bajkowych klimatów połączone z wizerunkami ślicznych zwierzaczków czterokopytnych.
- jak szaleć , to szaleć – co tam . Noc jest długa .Postanowiła sprawdzić twardość każdej z nich.
Ujęła Kniazia za dyszel i jak przystało na Ogrodniczkę z ogromnym wdziękiem i taneczno łyżwiarskim krokiem , mrucząc jak kicia pociągnęła Kandydata ku kanapce nr 1. Szerokie okno było zasłonięte , na stole leżały paczuszki po chipsach i niedokończona słynna chińska gra. Zapalona świeczuszka dodawała aromatu klimatowi, stonek w szklaneczce czekał na dalsze atrakcje. A za oknem na dalszy ciąg wydarzeń liczyły sikoreczki, bocianiusie , owady ziemne i inne stworzonka które otworzywszy swe uszy nasłuchiwały dźwięków wydobywających się z domku za lasem.
- ale trafiłam – pomyślała – trzymając mocno dyszel Kniazia jak lejce u karety ciągniętej przez cztery koniki.
Dyszel właśnie był jak cztery koniki. Ogrodniczka takiego potrzebowała – jak to w myślach opisywała – solidnego .