Zawsze będziesz w moim sercu cz.11
Jadąc samochodem, nie rozmawiali ze sobą, delektowali się padającym za oknem śniegiem i wsłuchiwali w muzykę odtwarzaną z pen drive. Jeep sunął po ośnieżonej szosie, pokonując kolejne kilometry. Jego rodzice mieszkali za miastem, a jazda do nich zajmowała około godziny. Czasami się zastanawiał, dlaczego nie chcą przenieść się do bloku, ale wtedy od razu przypominał sobie huczne i gwarne święta. W ciasnym mieszkaniu nie zmieściliby się w tyle osób.
-O czym myślisz? – przerwał milczenie.
-O świętach. Gdy moi rodzice żyli, też u nas spotykała się cała rodzina – na chwilę zawiesiła głos – ich śmierć wszystko zmieniła. Rodzina się od nas odsunęła, nikt nie chciał brać do siebie dwójki dzieci, bądź co bądź niewymagających już opieki, ale w świetle prawa byłyśmy niepełnoletnie. Jedynymi osobami, które nas przygarnęły byli moi dziadkowie od strony mamy.
Zrobiło mu się przykro, współczuł jej.
-A co z nimi się stało? – zanim pomyślał, wypowiedział to na głos.
-Spokojnie żyją – uśmiechnęła się delikatnie – pojechali na święta do mojej siostry, ja nie zdążyłam kupić biletu, co już zresztą ci mówiłam.
Pokiwał na znak odpowiedzi głową.
-Siostra jest starsza czy młodsza? – był ciekawy i ku swojemu zaskoczeniu naprawdę chciał słuchać jej opowiadań.
-Młodsza o dwa lata.
Wiedział już ile ma lat, dowiedział się tego podczas kolacji, w czasie gdy jego rodzina bawiła się z nią w grę „tysiąc pytań do…”. Czasami bardzo działali mu na nerwy. Wstyd było kogoś im przedstawiać, bo już po chwili przekrzykiwali się jeden przez drugiego, zadając najdziwniejsze pytania. Przypomniał sobie, jak po raz pierwszy przedstawiał im Natalię, wszystko działo się mniej więcej tak samo. Mnóstwo pytań, które pociągały za sobą kolejne i następne. W pewnym momencie nie wytrzymał.
-Zapytajcie jej jeszcze, jaki ma rozmiar buta i stanika.
Po jego wypowiedzi zapadła krępująca cisza i przez następne dwie godziny słuchał kazania swojej mamy w kuchni na temat brzydkiego zachowania przy gościach, tylko czy oni ładnie się zachowywali, zadając aż tyle pytań?
-Filipie, rozczarowałeś mnie. Nie spodziewałam się po tobie takiego okropnego zachowania.
Spojrzał w matczyne oczy wyrażające złość oraz irytację i z ironią odpowiedział:
-Powiedz jeszcze tak: „przez tydzień nie wychodzisz z domu, masz szlaban na komputer i telewizję”
W odpowiedzi zarobił mokrą ścierką po plecach – była to jedna z niewielu kar, jakie stosowała Teresa względem swojego jedynaka.
***
Dojechali do niej do domu, w momencie, gdy zaczęło się już ściemniać. Poczuł żal na myśl, że być może już więcej jej nie zobaczy. Chciał ją lepiej poznać, coś ciągnęło go w jej stronę.
-Może wejdziesz na kawę? – zaproponowała z nadzieją w głosie.
Nie krył radości z jej propozycji, na którą przystał z ochotą. Przebywanie w jej towarzystwie dawała mu ogromnie dużo radości. Z każdej minuty chciał czerpać jak najwięcej.
Wchodził za nią po skodach na ostatnie piętro, na którym mieściło się jej małe przytulne mieszkanko, gdyby nie fakt, że miesiąc temu pochował swoją kobietę, z pewnością zrobiłby wszystko, by to właśnie tutaj spędzić dzisiejszą noc. Jego myśli szły w złym kierunku, przerażało go to. Nigdy się tak nie zachowywał. Co się z nim działo.
Po kilku minutach byli pod jej mieszkaniem. Obserwował, jak szuka kluczy w torebce i trochę go to bawiło. Dlaczego kobiety, noszą takie wielkie torby skoro nic nigdy nie mogą w nich znaleźć? Miał nadzieję, że kiedyś otrzyma odpowiedź na to pytanie.
-Przepraszam, ale zawsze mam z tym problem – posłała mu przepraszający uśmiech – zaczekasz?
Tym razem się roześmiał.
-Wy kobiety, zawsze nosicie takie wielkie torby, a potem wszystkiego musicie w nich szukać. Nie lepiej jest po prostu kupić plecak na stelażu?