OGRODNICZKA. Gra wstepna.
- a co to , to – to? – patrzył i zastanawiał się , choć proces myślowy nie był zbyt łatwy ,zastanawiał się co się kryję w pudełku z tą dziwną twarzą.
Ogrodniczka w końcu dopięła swego. Chipsy znalazły się w miseczce. Skutecznie wymieszała obydwa smaki i tanecznie wkroczyła do komnaty w której Kniaź czuł się już jak Panisko.
Z uśmiechem i tradycyjnym już piruetem postawiła miskę na ławie i wróciła po afrodyzjak.
Kandydat głodny po długiej podróży od razu wyszarpał kilka plasterków chipsów nie czekając aż Panna dosiądzie się do towarzystwa.
Afrodyzjak zaparzony postawiła na stoliczku i sama przysiadła się dość blisko Panicza i z uśmiechem podała kubeczek. Nawet dmuchnęła w płyn by Kandydat nie poparzył sobie czerwonych jak malina ust.
- Smacznego- ,szepnęła urzekającym głosem przybliżając niby to przypadkiem swój aparat gębowo – akustyczny do uszu Chłopca , w których aż wystające włoski z małżowin i trąbki Eustachiusza wyprostowały się słysząc takie – smacznego – i czując podmuch ciepłego oddechu Ogrodniczki.
Kubeczek powoli przechylał się a afrodyzjak powoli spływał w jego gardziel. Ogrodniczka kątem oka śledziła cały proces przełyku . Ile było w tym harmonii i piękna . Była urzeczona Kniaziem.
Po pierwszym łyku beknął .
- ha , ha , ha , hi , hi , hi , ho , ho , ho – we dwoje parsknęli śmiechem. Jaki urokliwy. Panicz.
- może chipsa? Zapytała pewnym głosem
- no – odrzekł potwierdzająco.
Ogrodniczka wzięła z miseczki chipsa i podała mu do ust. Kawałek ziemniaczanej struktury powoli znikał za zębami przednimi , aż trzonowce dopadły go i miażdżyły. Dźwięk chrupotania chipsa rozlegał się o komnacie.
Ogrodniczka była zafascynowana. I gotowa na wszystko.
- gdzie ja to mam , gdzie ja to schowałam. W torebce?
Zastanawiała się gdzie schowała akcesoria z punktu aptecznego , które miały posłużyć jako zabezpieczenie ewentualnego powiększenia mieszkańców królestwa.