Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rodział 4
Chwilę później siedzieliśmy w moim pokoju, trzymając w dłoniach kubki z gorącą czekoladą. Patrzył na mnie tak ciepłym wzrokiem, że zrobiło mi się bardzo ciepło. Poczułam, jakby w moim brzuchu roiło się stado motyli. Już nie wiedziałam, czy to za sprawą gorącego napoju, czy też jego obecności.
- O, czym myślisz? – spytałam w końcu.
- Zastanawiam się nad ludźmi. Ludzie są, jak wiatr. Jedni lekko przelecą przez życie i nic po nich nie zostaje, drudzy dmą, jak wichry, więc zostają po nich serca złamane. Ci, którzy zasługują na szczęście i radość dostają w zamian za swoje dobro ból, cierpienie i łzy. A ludzie źli i podstępni korzystają z życia i cudzym kosztem uzyskują szczęście.
- Ale ci dobrzy mają satysfakcję, że postępują zgodnie z sumieniem. Nie ranią innych.
- Mogę o coś spytać?
- Pytaj.
- Czy teraz, kiedy rozmawiasz ze mną nie...
- Czy nie myślę o nim? Nie, nie myślę o nim.
- A czy nie chciałabyś przez znajomość ze mną udowodnić, że on nie jest ostatnim mężczyzną na świecie?
- Nie wiem, jak mogło przyjść ci coś takiego do głowy, ale nie myślę tak. Znajomość z tobą to zupełnie coś innego. Wiesz... Nadal czuję ten dziwny lęk, ale, kiedy jestem w twoim towarzystwie to jakby niknie. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, ale tak jest naprawdę.
- Przepraszam, ale musiałem o to spytać. W mojej przeszłości miałem zawód miłosny przez dziewczynę, która chciała dowieść innym, że może być ze mną. Bawiła się mną. A muszę przyznać, że znamy się krótko, a ja, kiedy cię widzę czuję coś w rodzaju... Nie wiem, jak to określić... Tak jakby coś mi roiło się w moim brzuchu.
- Ty też je masz? Mam na myśli motylki, tak to się nazywa. To zupełne szaleństwo.
- Dlaczego?
- Znamy się zaledwie dwa dni a już... Tyle między nami zaszło.
- To jest piękne. Chciałbym, aby tak już między nami zostało.
- A ja chciałabym znowu odnaleźć siebie.
- Mogę ci w tym pomóc?