Obserwując pisarza czyli targowisko próżności
Kobiety patrząc na niego, widziały w nim mężczyznę dojrzałego, który przez parę sekund skupia się na nich. Absolutnie.
Czuły się wyjątkowe i zatapiały w tej czasoprzestrzeni na wszystkimi zmysłami.
Rosły im skrzydła? Pobudzała się wyobraźnia.
Budziły się lub samoistnie rodziły zalążki kobiecości, wcześniej nieodkryte?
Ilu innych mężczyzn, których poznała, posiadło taki talent?
Ile kobiet On już zauważył? Obudził? Wyzwolił?
Na ile był świadom swego daru? Na ile odczytywał magię i język ciała?
Zanim podeszła poprosić o podpis, ustawiła się na końcu kolejki z życzeniem, by osób stojących przed nią było więcej. Jak w kolejce do ulubionego spowiednika, czekając, pełna niepokoju rejestrowała bezwiednie zachowania innych ludzi.
Obserwował ukradkiem także jego. Nie słyszała słów, mogła czytać jedynie z jego fizjonomii. Kącik warg, spojrzenia i bezwiedne ruchy nakreślały mapę jego niepokoju wobec jednych lub zainteresowania wobec niektórych.
Dostrzegała wszystkich wokół niego. Czekających.
Postać przerysowanej Rosjanki ją rozbawiał, czy Jemu schlebiał?
Stanęła za nią i obserwowała jak ta młodziutka kobieta bardzo starała się zagarnąć jego przestrzeń dla siebie i podkreślić przynależność. Czy tylko duszy, czy również ciała?
Czy ciało tej Rosjanki, pięknej, młodej i trochę niepewnej więc tak uzbrojonej w zbędny makijaż, czy było mu znane? Czy jego dłonie czytały jej ciało dosłownie? Czy tylko ona, Rosjanka była tą która naznaczała teren? Czy w tej kolejce stało więcej takich kobiet?
Za nią stał mężczyzna, trochę tatusiowaty, ale jak zdążyła się przekonać oczytany i błyskotliwy. Ciekawa była czy i on rozumiał spektakl którego był świadkiem i jednocześnie jednym z aktorów?
Po krótkiej chwili oczekiwania Tatusiowatego poderwano z zaskoczenia pytaniem o powód dla którego czyta książki Pisarza. Tatusiowaty niemal zamarł jak przyłapany na podglądaniu sąsiadki w bieliźnie. Stanowił łakomy kąsek dla reporterki, która szukała, prócz zachwyconych czytelniczek, głosu odmiennego, tzw. męskiego punktu widzenia. Kogoś, kto czyta, ale i analizuje krytycznie słowa, obrazy i hipotezy stawiane w tych książkach.
Zaniepokoiła się, że dziennikarka i jej zada kłopotliwe pytanie, a wiedziała, że jej piętą achillesową (zawsze dopisywała sama sobie z przekąsem, jedną z dwudziestu trzech) jest wypowiedź ustna. Słowa przez nią wypowiadane były nieporadne, mówione łamanym głosem i...nie odzwierciedlały świata jej myśli.
Wstydziła się tego, że nie potrafi jak inne, normalne kobiety snuć historii, uwodzić słowami.
Musiała, (jeśli chciała zainteresować) nadrabiać spojrzeniem i uśmiechem. Albo słowem pisanym. Ale to było skierowane dla wybranych.
Nie wiedziała dlaczego, ale mężczyźni zaintrygowani bywali kobietami, które uważnie słuchają, niemal czytają każde słowo z ust i... uśmiechają się nieśmiało.
Wykorzystywała tą bezwiedną umiejętność przyciągania na chwilę uwagi niektórych mężczyzn jej osobą, dla celów wyższych.
Gdy w końcu stanęła przed Pisarzem, zaskoczył ją. Przywitał się z nią jak z dobrą znajomą i chociaż wiedziała, że taki jest jego styl bycia, otwarty i ciepły, czym ją onieśmielił.
Powiedziała przez to o jedno słowa za dużo. Zdradziła się z wiedzą nabytą od kogoś, kto powierzył wiadomość przeznaczoną dla wybranych. Zapłonęła wstydem. Dyskrecja była bowiem tą cechą, która, należąc do rzadkości dla niej samej, stanowiła rarytas.