"Obcokrajowiec" cz.3

Autor: Beatka1161
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Minęło kilka dni od wszyskiego co mogło się wydarzyć ostsnimi czasy. Mineły święta wielkanocne i cały ten kiermasz przed nimi... zające zeskoczyły z obrósów stolikowych,żółciutkie kurczaczki już się wszystkim słodko przejadły,barany poszły się wypasać na halę,chodź nie wszystkie, pare ich zostało na ulicach i w rządzie naszym narodowym, ale tym niech publicyści się zajmują. Ogólnie rzecz biorąc po wszstkim, jeszce przed świętami Zośka spotkała się z Andreasem i tu miłe zaskoczenie. Nie było to  jakieś sfingowane spotkanie, najechanie samochodem czy wózkiem widłowym na nogę. Po prostu Andreas znalazł Zofię Mędlarek na portalu społecznościowym znanym wszystkim jak ziemia cała okragła i tak prowadzili sobie konwersację,wymienili numerami telefonu, nawiązali jakiś bliższy kontakt. Trochę się poznli, dogadali jakie mięso dodają do spagetti, jakie lubią filmy,co może im pływac w zupie, ile powinno być piany w wannie, żeby kąpiel była udana, ile orzechów powinna mieć dobra czekolada i jaką zawartość czystego alkoholu mogą przełknąć... takie tam pierdoły jakie z reguły wiemy o swoich znajomych, pomijam fakt, że już porozmawiali o swoich rodzinach;kto tam ma jaką siostrę czy brata, gdzie pracuje tata, czy mam dobrze klei pierogi, czy dziadek walczył na wojnie. No i oczywiście o różnicach i podobieństwach między Polską, a Niemcami, a raczej o róznicach,bo podobieństw to jest tyle co całych owoców w naszym polskim jogurcie znanym. Dogadywali się pomimo bariery językowej, pomimo przepaści kulturowej, innych poglądów i innego podejścia do życia. wieżyli w innych bogów. Rózniło ich wszystko, ale okazywało się,że i podobieństw jest mnóstwo. Że lubią podobne piwo, podobają im się podobne auta. Lubia włoską pizze,markowe buty,stare piosenki ale i nowoczesne zagrnia, ponadto snowbord w zimie i rower w lato no i  oboje nie zamykaja ocz jak się całują... ale tego nie wiedzieli z klikania w klawiaturę, ale z autopsji, bowiem spotkali się jeszcze 3 może 5 razy w realu. Owocne to były spotkania, bo mogli się złapać za rękę, przytulić na mieście, pójśc razem na sok i na frytki,byli też na lodach,oraz na wspołnych zakupach. Zoska pokazywała Andreasowi swoje miasto,uczyła go polskich zachowań, dała mu poprowadzić auto taty bo uznał,że mężczyzna zrobi to lepiej. Pokazywała mu Polskę tak od podszewki, nie szczędziła mu przywar naszych narodowych, nie pominęła dziur w drogach i dróg braku,żuli pod kioskiem i meneli w parku, barku kultury na drodze i elementarnego chamstwa też nie poskąpiła,znaczy osobiscie się powstrzymała, ale pokazała mu miejsca i ludzi, którzy jak prostacy ostatni twierdzili że ZE SZWABEM GADAĆ NIE BĘDĄ I JUŻ. Oczywiście więcej to pokazała tych pozytywnych rzeczy,bociany, fiołki, jakoaś tam taniejszość względem Berlina, śpiewające słowiki, barwne zabytki, piekna wiosna na przedmieściach , uokliwe kafejki i jeszcze wiele miejsc, które potrafią rozkojarzyć nawet największego twardziela.

Andreas wyjechał na świeta do Berlina,rodzinnego miasta, tam spędził 4 dni,a potem zaraz wróciił do Polski do pracy w hotelu i do swoich skromnych kierowniczych obowiązków...Pierwszego dnia po powrocie,źle, pierwszego wieczoru po powrocie umówili się na spotkanie w znanej juz restauracji, gdzie też znani Niemcy mieli nocleg. Ale spotkali się jak prawdziwi dorośli ludzie. na dzień dobry słodki pocałunek, potem on wypił piwo ona drinka i poszli do hotelu. Nie trzeba mądrym ludziom tłumaczyć, że jak pokazywała mu wszstkie zgoszknałości miasta i niedoskonałości Polaków to i pokaże mu,że i słodko może być na naszej ziemi ojczystej jak w całej Europie i to nigdzie nie rózni się...

Zofka obudziła się w hotelowym pokoju, w objecich po pierwsze przystojnego mężczyzny, po drugie w objęciach niezłego kochanka. Wtuliła się jeszce  mocniej w jego ramiona, potem rozejrzała po wnetrzu. Standardowe- mała szafa, biurko, które jest stolikeim,albo stolik który jest biurkiem krzesełko, mały  brązowy dywan dopasowany do brazowych zasłon.Leżeli w pokoju z łożem, jak sie tam znaleźli Zośka nie wiedziała, ale to mało istotny szczegół. Leżała okręcona białą,prawie,że szpitalna pościelą  z pomarańczowym kocem,bez małych jaśków co normalnie jest dyskomfortem, ale teraz gdy leżała na ramieniu czarnowłosego faceta mogła znieść to utrudnienie... Rozejrzała się po bokach, po obu stronach łoża stały lampki nocne na drwenianych szafkach. Na jednej z nich stała szklanka i niegzowana woda mneralna. Zofka odetchnela głęboko, bo pomyślała, że jest sporagniona jak krab na pustyni. Poimyslała,że poczeka jeszce chwilę żeby ne budzić Andreasa wypije 100 litrów wody, wykąpie się i pójdzie... Zanim wcieliła plan w życie zawył jakiś alarm, po czym chłopak otworzył oczy, przeciagną się na łożku, wyłaczył niemiecka pisenkę, pocałował Zośkę, roześmiał się do niej najczulej i najbardziej uroczo jak mógł,przytulił ją tak mocno, że pewnie dziewczyna zginęła by uduszona w jego ramionach, ale trzymał ja przy zciu fakt, że jeszce mmusi napić się wody, a potem dopiero umrze, bo jak pódzie do pieła, a tak najprowdopodobnie będzie jak zawsze powtarzała to tam wody nie ma więc uschnie jak te jej niepodlewane kaktusy na parapecie, a że żośce uschnąć z brak wody potrafiły kwiatki sztuczne to uznała,że przezyje jescze do tego momenty by być napojoną.Potem on pocałował ją jeszcze raz, i... i tak całowali się jescze dłuższą chwilę...

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Beatka1161
Użytkownik - Beatka1161

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-11-05 12:27:49