Nowe życie
- Tak – skinęła głową.
Gibbs wyczuwając, że dziewczyna chce wiedzieć, dlaczego przypomniał sobie jej przyjaciółkę szybko wyjaśnił.
- Nie znam wielu osób z fiołkowymi oczami, właściwie Grace jest jedyna – uśmiechnął się.
Biorąc pod uwagę odpowiedź Jethra, Abby zdała sobie sprawę, że ma rację.
- Jest żoną Billa Gilberta – kontynuował Gibbs. – Wspaniały facet, a właśnie jak on się miewa??
Pytanie Jethra sprawiło, że w oczach Abbs znów pojawiły się łzy, co wskazało na to, że jej cierpienie związane było z tym człowiekiem. Gibbs wiedział jak blisko byli ze sobą Abby i Bill. Tak, blisko, że kiedy go poznał poczuł nutkę zazdrości o ich relacje. Jednak równie szybko zrozumiał jak bardzo Bill kochał swoją żonę. Wtedy to przypomniał sobie swoje szczęście, gdy żyła Shannon i to, że wszystko wydawało się wówczas łatwiejsze.
- On… on nie żyje – powiedziała urywanym głosem.
- Co?? Jak?? Co się stało?? – zapytał zszokowany.
- Wypadek samochodowy.
- Och, Abby, tak mi przykro – powiedział ciągnąc ją jeszcze bliżej siebie.
Abbs w ostatnich trzech miesiącach była przy Grace upewniając się, że kobieta ma wszystko, czego potrzebuje. Oprócz tego starała się podtrzymywać na duchu przyjaciółkę, chociaż sama nie umiała poradzić sobie ze śmiercią Billa. Na całe szczęście, zawsze mogła liczyć na Jethra, który przywoził ją do domu za każdym razem, gdy usnęła w pracy i trzymał ją, gdy krzyczała przez sen. Mijały tygodnie, a ona w końcu zaczęła godzić się z tym, że Bill nie wróci. Gibbs jednak wciąż był u niej każdej nocy, czasem po prostu przyglądając się jej spokojnemu snowi.
Innym razem, położył się z nią w łóżku, trzymając ją bezpiecznie w swoich silnych ramionach. I nadeszła w końcu noc, kiedy kochali się ze sobą, a ich relacje można było nazwać związkiem. Od tej pory Abby spędzała każdą nic w jego ramionach.
Potem na świat przyszedł mały William, który był maleńką kopią Billa. Abbs marzyła po cichu żeby zostać mamą, ale wiedziała, że wiązałoby się to z bolesnymi wspomnieniami, więc nic na ten temat nie wspominała Gibbsowi.
Stanie w drzwiach w końcu jej się znudziło, więc podeszła do Jethra trzymającego dziecko, pocałowała go w policzek a malca pogładziła po główce.
- Twój tata patrzy na nas z góry i jest z Ciebie bardzo dumny – powiedziała do chłopca, który jakby rozumiejąc jej słowa uśmiechnął się.
Dziewczyna oparła głowę na ramieniu ukochanego, patrząc na małego człowieka w jego ramionach. Czuła w tym momencie i radość i smutek: radość z powodu małego Willa, a smutek, bo nie było z nimi jej przyjaciela, któremu niedane było cieszyć się z ojcostwa.
Gibbs patrzył jak zahipnotyzowany w oczy chłopca. Nie było to pierwsze dziecko, które trzymał, ale było w Willu coś, co dodawało mu nowych sił. Pochylił się i ucałował delikatnie jego czółko.
- Może powinniśmy mieć swoje – powiedział cicho do Abby.
- Poważnie?? – spojrzała na niego z niedowierzaniem oczami pełnymi łez szczęścia.
- Tak – skinął głową.
- Mamy nieco praktyki miłosnej za sobą, więc możemy spróbować – powiedziała pochylając się nad nim i czule go pocałowała.
~*~ The End ~*~