Non omnis moriar

Autor: Krzysztof_T_Dabrowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ka zawieszona przez szalonego naukowca w polu elektromagnetycznym; jak kosmonauta, który bezradnie dryfował w przestrzeni. Będąc na miejscu tego nieszczęśnika mógłby mówić o wielkim szczęściu - Dryfowałby w kosmosie czekając na ratunek lub co bardziej prawdopodone na śmierć. A na co tu może czekać? Przecież jest martwy. Brakowało mu smaku, dotyku, wzroku. Poczuć coś zmysłami, cokolwiek, nawet gdyby to miało być jakieś obrzydlistwo. Byleby tylko choć na chwilę przerwać ten obłęd. Tą nudę. Ten brak poczucia istnienia. Świat materialny stał się dla niego tym czym narkotyk dla narkomana na głodzie. W ustach pojawił się metaliczny smak. Poczuł - jakby ktoś wysłuchał jego próśb, jakby się zlitował - smak krwi! Uderzenie. Ból. Mimo że doznania były nieprzyjemne, rozkoszował się ta chwilą. Niespodziewanie zalała go fala zażenowania, upodlenia i poczucie pogodzenia się z beznadziejnym losem. Nim uzmysłowił sobie co się dzieje, odzyskał wzrok. Ujrzał siebie - z czasów podstawówki. Dookoła stała gromada podnieconych gówniarzy. Najdziwniejsze było to, że stał oczekując na cios od samego siebie, zupełnie jakby się rozdwoił...o Boże!!! Przecież jest w ciele kolesia, którego w budzie zawsze tłukł i poniżał... Wizja zniknęła tak nagle jak się pojawiła. Zdał sobie sprawę, że był obserwowany. Coś się z nim bawiło jak kot truchłem myszy. Coś bardzo złośliwego co czerpało radość z jego cierpienia. Jak inaczej wytłumaczyć to wszystko? No jak? - Odpieprz się! Słyszysz? - nie czuł już lęku. Czy mogło by go spotkać coś jeszcze gorszego? - Zostaw mnie w spokoju! Potworny ból przeszył jego szczękę. Jakby stado psychicznie chorych dentystów-sadystów przewiercało na wylot wszystkie zęby. Wył, miotając się w cierpieniu. Nie chciał już nic czuć nawet gdyby to miało trwać całą wieczność. Byle tylko tak nie bolało. Miał wrażenie że aż zapada się w sobie. Ból zniknął. Pozostał tylko lęk. Bał się ruszyć. Pragnął tylko jednego - by jego oprawca znalazł sobie lepszą zabawę, by o nim zapomniał. Jestem w piekle - jego rozedrgany umysł znalazł logiczne wytłumaczenie dla tego wszystkiego - Trafiłem do piekła. Całe życie uważał że po śmierci człowiek przestaje istnieć. Odkąd pamiętał zawsze był ateistą a teraz...a teraz zaczynał wierzyć. Co robić? Co ma zrobić by sie uratować? Modlitwa - olśniło go - muszę się modlić. Znał tylko jedną, nawet nie całą. Musi spróbować, to jego jedyna nadzieja. - Ojcze nasz, któryś jest w niebie - Słucham - coś przemówiło łagodnym lecz podszytym nutką ironii głosem Zamarł przerażony. Po trwającej wieczność chwili zdobł się na odwagę. - Nie jesteś Bogiem? Prawda? - Och naprawdę? a skąd ty to mozesz wiedzieć? Nie przyszło ci do głowy że to wszystko nie musi wyglądać tak jak piszą o tym w waszych księgach? - Jesteś Szatanem? Przecież to nie jest niebo... - Przeraził się tym co powiedział; szykował się na kolejne tortury... - Mój drogi Bóg i Szatan to ja. - rzekł wesoło, jakby usłyszał świetny dowcip - Jestem jednością. Jestem jin i yang. - Ale...ale jak to możliwe? Przecież... - Każdy widzi to w co wierzy - Odrzekł uprzedzając jego pytanie - oczywiście o ile na to zasłuży. Ogarnęła go rozpacz. Czy był już za późno. Dlaczego był takim zarozumiałym arogantem. Dlaczego! - Ja już wierzę. - krzyczał błagalnie - Teraz wierzę!!! Gdybym tylko wiedział. Gdybym... Wybacz! - Za późno. - głos się zaczął oddalać - Dobrze się bawię oglądając takich jak ty. - Ale dlaczego? - A dlaczego wy ludzie oglądacie filmy?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Krzysztof_T_Dabrowski
Użytkownik - Krzysztof_T_Dabrowski

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 0000-00-00 00:00:00