Niedostępna (11) Stany

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nie powiedziała o dziecku nikomu, ani w pracy, ani w rodzinie. Miała taki pomysł, żeby się podzielić. Pojechała na weekend do domu rodzinnego, ale jakoś nie mogła się zebrać. Zgadywała, że to wiązałoby się z litanią pytań o ojca, pouczeń, komentarzy. Nie chciała tego. Chciała sama jeszcze do tego dojrzeć, nacieszyć się myślą. Z dnia na dzień wypełniał ją optymizm. Czuła się dobrze, mogła nadal intensywnie pracować, nie zaniedbując niczego. Jedyne co jej doskwierało, to popołudniowa senność, oraz nadwrażliwość zapachowa. Popołudniami musiała się zdrzemnąć choć przez godzinę. Z salonu fryzjerskiego uciekła nie mogąc wytrzymać tam nawet przez pięć minut. Nie było mowy, aby umalowała włosy. Tak samo było w gabinecie manikiuru. Zapach lakierów i zmywaczy cofnął ją i wypchnął za drzwi już z sieni.  To były mdłości, zawroty głowy, trudność w oddychaniu – wszystko na raz. Upajała się natomiast zapachami owoców – cytrusów, winogron, jabłek, truskawek. Mogłaby je jeść kilogramami. Powiększyły jej się piersi, twarz rozpromienił optymizm i nadzieja do tej pory trudne u niej do zauważenia. To przyciągało płeć przeciwną, a ona żartowała z tego i śmiała się. Nie miała zamiaru z nikim się wiązać i teraz była tego zupełnie pewna i szczęśliwa z tym co jest. Już sobie wszystko zaplanowała. Miała zamiar pracować do dnia porodu, później wziąć urlop macierzyński i wychowawczy. Miała trochę zaoszczędzonych pieniędzy, więc kalkulowała, że wystarczy na czas dopóki dziecko nie będzie mogło pójść do żłobka, czy przedszkola. Poszukała ginekologa, zrobiła badania. Wszystko przebiegało prawidłowo. Raz po raz kładła dłoń na brzuchu i uśmiechała się do siebie. Teraz żyła nadzieją na przyszłość. Czytała o rozwoju płodu, zdrowej diecie, opiece nad noworodkiem, a wokół rozkwitała coraz bujniej wiosna. Grzesiek patrzył na nią maślanym wzrokiem, nagabywał każdego dnia prosząc o szansę. Raz szukał w sobie winy, kajał się, to znowu zarzucał jej, że jest ślepa i głupia ulegając takim dupkom jak Karol, a odrzucając jego prawdziwe uczucie. Opowiadał jak strasznie zaprząta jego myśli, emocje. Niemal płakał, a ona poza okazaniem współczucia nie dała mu nic – nawet krzty nadziei. Właściwie – męczyła ją jego nachalność. Miała w sobie dziecko. Nikt więcej nie był jej potrzebny. Później uwidocznił się jej rosnący brzuch. O ciąży dowiedziała się będąc w ósmym tygodniu. Na początku nadal była szczupła. Dopiero po czterech miesiącach ciąża zaczęła stawać się widoczna. Zmieniła ciuchy na luźne. Widocznym się stało, że przytyła. Ktoś coś zaczął podejrzewać, szeptać. Trudno byłoby jednak jednoznacznie po wyglądzie stwierdzić ciążę. Nadeszła jesień. Dni stały się chłodniejsze. Odpowiednie do zmiany garderoby na garsonki i płaszczyki tuszujące krągłości. Któregoś dnia Grzesiek spytał.
 - Jesteś w ciąży? Tak mówią.
 - Kto mówi? – zdziwiła się – Nikomu o tym nie mówiłam. Faktycznie. Jestem. – uśmiechnęła się.
 - Z tym Karolkiem, który dał nogę za ocean? To dlatego nie chcesz się ze mną spotykać? Co za podły sukinsyn. Co ty w nim widziałaś? Gdybym go dorwał w swoje ręce…
 - To moje dziecko i moja sprawa. Nie chcę się spotykać ani z tobą, ani z nikim. Nie pasuje mi to. Bez urazy, ale odwal się w końcu. Dobrze?

Ada czuła się trochę winna nieprzyjemnego potraktowania kolegi, ale nie widziała już innego wyjścia na definitywne zamknięcie sprawy. Jej zdumienie wywołał fakt, że sprawa wcale załatwiona nie została. Po trzech dniach Grzesiek wszedł do jej biura, usiadł i westchnąwszy głośno, ze wzrokiem utkwionym w podłogę zaczął.
 - Ja sobie wszystko przemyślałem. Podjęcie tej decyzji nie było łatwe, ale jestem w stanie przyjąć i wychowywać to dziecko jak swoje własne. Nie było łatwo pokonać swoją męską dumę, ale przecież na pewno będziemy mieć jeszcze swoje własne dzieci, a o tym, że to nie jest moje nikt nie musi wiedzieć. Wyobrażasz sobie jak bardzo cię kocham, żeby zdobyć się na coś takiego? – spojrzał na nią - Zdobyłem się jednak. Będę o was dbał. Najlepiej pobierzmy się, zanim jeszcze się urodzi. Co ty na to?
Ada na te słowa otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
 - Łaskawco – wypowiedziała z dozą sarkazmu – Dziękuję ci ogromnie za to poświęcenie, ale naprawdę nie trzeba. Dam sobie radę.
 - Nie ma za co dziękować. Naprawdę nie ma za co. Stworzymy wspaniały dom. Po jakimś czasie nawet nie będziemy pamiętać, że to jest dziecko tego dupka. Będzie jak nasze.
 - Wiesz co? – Ada wstała z miejsca i wskazała swemu adoratorowi drzwi – Spieprzaj stąd. To dziecko jest tylko moje i tak pozostanie. Nigdy więcej nie ponawiaj tej prośby. Dowidzenia.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39