NADZIEJA

Autor: livingadreams
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

"HOST", GŁOWA ORŁA W KSZTAŁCIE KOŁA I "PRZECIWIEŃSTWO"

     

Odszukanie tego zajęło mi prawie dwa lata. Chodziłem, rozmawiałem z przeróżnymi istotami, zagłębiałem się w pradawnych proroctwach, „zwiedzałem” kraje, muzea, dzielnice z tej drugiej strony. Teraz jednak postanowiłem usiąść i wpatrywać się w kartkę. Przeanalizować wszystko od początku …

Od czasu kiedy aniołowie po upadku rozpoczęli dziel się na grupy i tworzyć armie- Bożą i Lucyfera- chodzą pogłoski o pewnym proroctwie, które zesłał Najwyższy na ziemię. Polega ono na tym, że archanioł Michał zginie z ręki demona i w ten sposób ponownie zamieszka w niebie, a swoje dowództwo (Serce Anioła) przekaże człowiekowi. Większość aniołów buntuje się z tego powodu, że Nasz los drzemie w rękach człowieka- istoty niższej; i samodzielnie starają się zgładzić demony, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację. Mnie osobiście wydaje się, że Bóg wybrał człowieka, ponieważ jest on mniej wykrywalny przez naszych przeciwników oraz w ten sposób chce pokazać nam, że ludzie jednak są coś warci. Sąd Ostateczny to walka aniołów, od których zależy m.in. stan dobroci. Jeżeli Serce Anioła nie pokona demonów, to na ziemi pozostanie jedynie mrok i zło. Bóg pozostawi ludzi pod „opieką” Lucyfera i żaden z umarłych nie zmartwychwstanie, nie dozna życia wiecznego w niebie. Teraz, kiedy koło zaczęło się toczyć, muszę być bardzo ostrożny, gdyż każdy najmniejszy błąd zadecyduje o całej przyszłości wszechświata.

Cała ta historia rozpoczęła się w Yellowstone National Park, gdzie odnalazłem rannego Archanioła oraz pierwszą z zagadek „Høst”- upadek. Od razu na myśl wpadł mi Lucyfer- anioł, który jako pierwszy zdradził Najwyższego i został zrzucony na ziemię. Wybrałem się więc na koniec świata- Biegun Południowy, by stamtąd dostać się do podziemi- piekieł; gdzie przebywała Lewa Ręka Boga. Była to najdłuższa i zarazem najbardziej bezsensowna podróż w całym moim życiu, gdyż Diabeł nie miał najmniejszej chęci ze mną rozmawiać. Drwił ze mnie. Najprawdopodobniej sam nie wiedział nic o rozpoczęciu proroctwa, lub postanowił nie chwalić się swoją wiedzą z przeciwnikiem.

Po długotrwałym przebywaniu w ciemnościach, ujrzawszy światło, padłem na ziemię rozwścieczony wpatrując się w poranne promienie słoneczne. Piekło jest całkiem inne, niż ludziom się wydaje. Jest gorsze. Podziemne tunele żelazna brama, strzegąca przed upadłymi. Panuje tam kompletna cisza. Najgorsze jednak są tam dusze zbłąkanych aniołów, które postanowiły pójść za Lucyferem. Idą za tobą, szarpią Cię, szepczą do ucha, śmieją się, biegają wokół Ciebie, płatają Ci figle. Masz wielką ochotę się poddać, oddać się im, by rozerwały twe ciało na strzępy, byś wyzwał Boga i wprowadził zamęt na ziemi. Ale ja się nie poddałem. Szedłem przed siebie do celu. Do najgłębszej dziury, w której przebywa Lucyfer. A potem wróciłem na ziemię z totalną pustką… W kółko powtarzałem sobie to jedyne słowo, słowo, które widniało na piersi Michała. Høst, Høst, Høst!.          

Nie jestem detektywem, by od razu znaleźć to , czego szukam. Każdej zagadce poświęcam bardzo dużo czasu, mimo to nadal trzymają mnie one w niepewności. Cholernie trudno jest robić coś, czego nie jest się pewnym, ale warto próbować. Lepiej jest szukać i wiedzieć, że coś się robi, niż siedzieć i ubolewać nad samym sobą. Tak więc działałem dalej. Høst, Høst! Lucyfer- odpada. A może by tak Los Angeles? To tam ”Zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat; zrzucony został na ziemię, zrzuceni też zostali z nim jego aniołowie”5 Tak! Wybrałem się tam. Na nic. Znowu. Mimo to spotkałem tam bardzo interesującego anioła. Barbiel, to jeden wśród upadłych archaniołów , który pomimo upadku pozostał wierny Bogu. Byłem z nim szczery, opowiedziałem mu o wszystkim.

Świat upadłych aniołów dzieli się na trzy części. Pierwsza stoi za Bogiem, druga za Lucyferem. O trzeciej nie warto wspominać, gdyż są to wyrzutkowie. Niewierni Bogu, drwiący z Lucyfera. Każdy z Nas upadł z powodu własnej głupoty. Lucyfer sprzeciwił się Bogu z powodu tego, że dał wolną wolę ludziom. Przez wiele lat (Lucyfer) drwił z Najwyższego i ciągnął za sobą 1/3 aniołów tworząc swoją armię. Po przegranej wojnie w niebie wszyscy Ci, co poszli za Gwiazdą Poranną zostali zrzuceni na ziemię, gdzie do dziś udają ludzi. Sąd Ostateczny! Tak, tego dnia każdy z Nas będzie sądzony przez Boga i jak głosi przepowiednia upadli powrócą do nieba wraz ze zmarłymi ludźmi. „Ponieważ nadchodzi godzina, w której wszyscy w grobowcach pamięci usłyszą jego głos i wyjdą: ci, którzy czynili to co dobre, na zmartwychwstanie życia; ci którzy dopuszczali się tego, co podłe, na zmartwychwstanie sądu.” 6

Barbiel bardzo mi pomógł , dał mi nadzieję, której tak bardzo potrzebowałem na początku. „Dla wielkiego umysłu nie ma rzeczy małych”7 – mówił. Pomógł w odnalezieniu drugiej zagadki. Zaproponował powrócić do miejsca, gdzie to wszystko się zaczęło. „ Samawielu, wróć do grobu Michała, być może pominąłeś coś ważnego”. Wysłuchałem go, czym prędzej ruszyłem do Yellowstone.

 Panuje we mnie strach, że to wszystko robię za wolno. Może dlatego pomijam niektóre ważne fakty?

Już z daleka widziałem pewne zmiany na dawnym polu bitwy. Pozostała tam  jedynie poczerniała ziemia i wysuszone rośliny. Badając teren, latałem dookoła parku na wysokości 20 m. I wtedy to zauważyłem. Wielki okrąg stworzony przez spalone gałązki drzew. Podleciałem bliżej i wtedy ujrzałem dokładnie cały znak. Była to głowa orła tworząca okrąg. I już wiedziałem, że odkryłem kolejną zagadkę. Høst- upadek. Upadek pierwszego archanioła dowodzącego Armią Boga. To dlatego napis ten został wypalony na ciele Michała, bo dotyczył jego samego. To było takie oczywiste, a ja szukałem po całym świecie, gdy odpowiedź znajdowała się w tym samym miejscu. Pamiętam, że poczułem się wtedy głupi i bardzo szczęśliwy.

Kolejna zagadka- głowa orła. Co to może oznaczać?- myślałem. Wiedziałem już, że nie warto szukać po całym świecie odpowiedzi. Gdyż znak ten powstał w Yellowstone. Park ten mieści się pomiędzy dwoma miastami: Wyoming i Bozeman z czego pole bitwy, na którym zginął archanioł, znajduje się bliżej Wyoming. Uznałem, że to właśnie tam będę szukał. I nie myliłem się. Pierwsze, co przyszło mi na myśl to Night Club  „Pod orłami”, gdzie od razu się wybrałem.

Wchodząc uderzyła we mnie fala ciepła, tłum spoconych ludzi i głośna muzyka. Usiadłem przy barze, zamówiłem drinka z sokiem i czekałem. Sącząc napój zauważyłem na drugim końcu sali dziewczynę wpatrującą się we mnie już od dłuższego czasu. Gdy nasze oczy się spotkały, nieznajoma obdarzyła mnie uśmiechem i wyszła tylnymi drzwiami. „Coś się dzieje” pomyślałem i poszedłem za nią. Drzwi prowadziły na parking. Stała tam Ona- nastolatka w skąpym ubraniu z mocnym makijażem i butelką wódki w ręce. Pierwszy lepszy facet wziąłby ją za dwudziestoparolatke, ja wiedziałem, że ma zaledwie szesnaście lat.

- Który twój?- spytała rozglądając się po parkingu.

- A który Ci się podoba?

Zaśmiała się i wskazała czarne Porsche Carrera GT. Podszedłem i  jednym zamachem rozbiłem szybę w  samochodzie, po czym otworzyłem je i zaprosiłem ją do środka. Ta, nie pytając jak to zrobiłem, usiadła obok mnie, sącząc, co jakiś czas napój z butelki. Zorientowałem się, że czeka aż zabiorę ją do siebie. A ponieważ nie mogłem zdradzić jej mojego miejsca zamieszkania, pojechałem na jakąś opustoszałą ulicę. Przez całą podróż towarzyszka chichrała się z byle czego. Otworzyłem nożem drzwi pierwszego lepszego mieszkania, wszedłem i rozejrzawszy się dookoła,  miałem machnąć Amy- bo tak się nazywała- żeby weszła, ale ta już dawno ugościła się sama. Leżała na łóżku z głową w dół, nadal się śmiejąc. Była pijana i to bardzo, ale uznałem, że to pewien rodzaj gry. Nic nie jest tym, czym się wydaje. Usiadłem obok niej.  

- Amy, powiedz mi, co wiesz- poprosiłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi- Amy!- spróbowałem jeszcze raz. Na nic- Do cholery jasnej, Amy! 

Ale ta mnie nie słuchała, była zajęta ściąganiem bluzki. Kiwnięciem jedynie zachęciła mnie do tego samego. Albo nadal prowadziła tą swoją grę, by mnie sprawdzić, albo zaprosiłem do siebie dziwkę- pomyślałem. Mimo to próbowałem dalej. 

- Amy! Powiedz mi co wiesz, proszę. 

- Ale co ja mam wiedzieć? –spytała z kocim uśmiechem nie przestając się rozbierać. 

- Powiedz mi to wszystko ,co wiesz o proroctwie- śmiech!- Amy!- śmiech- Amy! -nie wytrzymałem, odwróciłem się w szybkim tempie i chwyciłem dziewczynę za kark przyciskając ją do ściany.

- Gadaj- odparłem.

       Po raz pierwszy ujrzałem w jej oczach strach.

-Powiedz mi, co wiesz o proroctwie. Znasz kolejną zagadkę? Wiesz gdzie jest Serce Anioła? Przecież nie wpadłem na ciebie przypadkiem.-  starałem się ochłonąć, poluźniłem nieco palce na jej karku- Słuchaj, Demony zaczęły już coś podejrzewać. Nie mamy wystarczająco dużo czasu. Pomóż mi, proszę.

-Jaaa, jaaa…  ja nic nie wiem- odparła przestraszona.

-Cholera!.

Zdradziłem się jakiejś taniej dziwce. Ona nie ma o niczym pojęcia. Nic nie wie o proroctwie, nic nie wie o Naszym świecie… Cholera, cholera, cholera!.

-Wybacz mi, Amy- powiedziałem najłagodniej jak potrafię i jednym ruchem ręki, skręciłem jej kark.

Wydałem się. Nie miałem innego wyjścia, musiałem ją zabić i zatuszować dowody. Przed wyjściem z budynku polałem łóżko oraz martwą Amy benzyną i podpaliłem. Wyszedłem bez uczuć, z totalną pustką.

Załamanie trzymało mnie przez kilka miesięcy, ale za każdym razem kiedy się do mnie zbliżało, nie chciałem o nim myśleć, odpychałem je. Nie mając już siły chodzić bez sensu po mieście, usiadłem przed komputerem i wpisałem: „elementy związane z orłem- Bozeman w stanie Montana”. Od razu wyskoczyło kilkanaście załączników. Po długich poszukiwaniach natrafiłem na Liceum Ogólnokształcące z najlepszą drużyną koszykarską, której symbolem rozpoznawczym był orzeł.

Czym prędzej odnalazłem je i włamując się, zostawiłem swoje papiery w sekretariacie. Na drugi dzień byłem już nowym uczniem tego liceum. Pomimo swojego długiego życia na ziemi, bo aż 3257 lat, wyglądam na bardzo dojrzałego osiemnastolatka. Moje rozwichrzone blond włosy i przeszywające niebieskie oczy zwracają uwagę większości dziewczyn w szkole. Ale nie mam czasu na zabawę. W ciągu tych kilku miesięcy chodzenia do szkoły zaprzyjaźniłem się jedynie z pewną Rose- małą, chudą dziewczyną z krótkimi włosami zafarbowanymi na czarno i problemami psychicznymi. Nie wiem o niej zbyt wiele, nie mam czasu na spotkania poza szkołą. Z moich własnych obserwacji, wywnioskowałem, że ma problemy z alkoholem, narkotykami i próbami samobójczymi. Staram się jej pomóc…

Kolejną zagadkę odkryłem po bardzo długim czasie przebywania w szkole. Oczywiście nie byłem tego pewny, czy szkoła to właściwe miejsce, dlatego szukałem również w innych miejscach. 

Pewnego razu kierując się do swojej szafki, zauważyłem na niej wyryty napis ‘przez ciebie’, z czego ‘z’ i ‘ciebie’ było skreślone. Nie przejąłem się tym, poszedłem na lekcję historii. W sali z kolei z poprzedniej lekcji na tablicy pozostało jedno zdanie  ‘Ci wieniec podaruję’ , a pierwsze i połowa drugiego słowa były w pętelce. Wpatrywałem się w nie tak długo, aż dyżurny nie zmazał tablicy. W czasie przerwy zerknąwszy przez okno, spostrzegłem, że kwiaty są ułożone w ten sposób, że tworzą literę ‘ń’, a gruby Mirek ma na karku tatuaż ‘sto’; z tyłu jego koszulki wychodziła metka z literką ‘W’. Wracając do domu, zorientowałem się, że to wszystko musi mieć ze sobą jakiś związek. Po kilku tygodniach rozszyfrowałem dany rebus i otrzymałem słowo ‘przeciwieństwo’. Kolejne dni poświęciłem właśnie temu jedynemu słowu. Przeciwieństwo…  Wszystko posiada swoje przeciwieństwo. Woda- ogień, słońce- księżyc, anioł- demon. Tak! Cała ta gra kręci się wokół skrzydlatych istot. Wtedy musiałem jedynie znaleźć demona, który miał z tym wszystkim związek. Przeanalizowałem całą listę uczniów w szkole. Rozdzieliłem na dziewczyny i chłopaków. Wykreśliłem tych normalnych. Znalazłem 35 upadłych. Po długich obserwacjach znalazłem pięciu demonów, którzy, moim zdaniem, nadawaliby się do całej tej plątaniny. Najpierw był Aza. Podstępem zaciągnąłem go do parku i zmusiłem do gadania. Wiedział same podstawy, czyli nic nowego. Zabiłem go. Po parku minutach nastąpił samozapłon. Ta sama historia spotkała trzech kolejnych. Najbardziej natrudziłem się przy ostatnim- Asbielu, gdyż pod żadnym pozorem nie szło się do Niego zbliżyć, był zbyt uważny..

Każdy anioł żyjący na ziemi musi przybrać inne imię, ludzkie. Ja nazywam się Jared Samawiel Leto, a na Asbiela mówią Cameron, Cam.

Wydaje mi się, że to o Niego chodziło w przepowiedni. Asbiel chodzi do tej szkoły od niedawna, jest skryty. Ubrany na czarno, z czarnymi włosami i oczami jak noc. Z tego co wiem zamordował, a raczej nakłonił do samobójstwa Eneye Might, matkę Rose. Przyczyn jednak nie znam. Tak. Asbiel jest jednym wśród upadłych, który bawi się swoimi ofiarami. Nakłania je do tego, żeby same się krzywdziły. Bawi go to, jest brutalny i jeszcze nigdy, przenigdy nikt go nie widział jak lituje się nad człowiekiem. Zadaję sobie tylko jedno, jedyne pytanie ‘dlaczego do jasnej cholery to on jest związany z proroctwem?’. Przecież to demon! A nam, stojącym za Najwyższym chodzi o to, żeby ominąć demony wielkim łukiem i dotrzeć bezpiecznie do serca anioła, by wyszkolić go odpowiednio i przygotować do walki. Przecież nie mogę Go zabić, Asbiel może posiadać bardzo ważne wiadomości, ale za nic mi ich nie zdradzi. Muszę się do niego zbliżyć w jakiś sposób..

Pierwsze co wpadło mi na myśl, to zebranie jak najwięcej informacji o Asbielu nie pokazując, że się nim interesuję. Gdyby dowiedział się, że ja- anioł, jego przeciwnik coś knuję, mogłoby się to źle skończyć. Na sam początek postanowiłem znaleźć powód, dla którego Cam „zabawił się” z Eneyą. Przez większość czasu wmawiałem sobie, że była jedną z jego marionetek, aczkolwiek nie potrafię uwierzyć w to, że zainteresował się nią bez powodu, tym bardziej, że ostatnimi czasy spotyka się z jej córką. Rose nie chce o nim nic mówić, kryje Go- to widać, ale nie mogę zranić kolejnej niewinnej istoty z powodu proroctwa. Jej ojciec po śmierci żony, wyrzekł się córki i zamieszkał w Australii. Wybrałem się tam. Henry po trzech głębszych kieliszkach wódki wyśpiewał wszystko od A do Z. Eneya miała zaburzenia psychiczne z dnia na dzień staczała się jeszcze bardziej, aż w końcu popełniła samobójstwo. Zostawiła list pożegnalny, w którym użalała się nad swoim losem. Pisała, że życie to błędne koło. „Musiałam umrzeć dla Niego i dla Rose. Już nic jej nie grozi. Obiecał mi, że się nią zajmie.” – cytował Henry. Jednak nic nie wspominał o Camie. Czyżby był on tak dyskretny i nieuchwytny, że żaden z bliskich Eney’i nie miał pojęcia o Jego istnieniu? Fragment listu, który zacytował Henry wyraźnie pokazuje, że Ktoś pokazał się w życiu Kobiety. Ten Ktoś obiecał, że zajmie się Rose, a teraz kręci się wokół niej Cameron. Przecież Rose nie może mieć nic wspólnego z przepowiednią… Czyżby czysty przypadek, a może jednak? O jakim losie pisała jej matka? Co tak naprawdę się wydarzyło?…

 

24.11.2015r.

Kochany Pamiętniku !

Dokładnie tego dnia w tamtym roku poznałam Cama. Siedział pod nagrobkiem mojej mamy. I to od tego dnia zaczęły się wszystkie ‘problemy’. Pierwsze samookaleczenie, alkohol, narkotyki, dyskoteki. Czy żałuje? Nie!. To On pomógł mi zapomnieć o codziennych sprzecznościach, o mojej głowie. Tak. Od dwóch lat mam przeróżne wizje, sny, myśli. Najgorsze w tym wszystkim są jednak głosy. Coś siedzi w mojej głowie i piszczy, krzyczy tak, że jestem w stanie uderzyć głową w stół. Cam mówi, że to z powodu mojego pochodzenia. Nie wiem, o co mu chodzi. Ale czuję, że z dnia na dzień coraz bardziej się w nim zakochuję…

 

15.12.2015r- Dzień Walki.

Wśród aniołów rozchodzą się plotki na temat rozpoczęcia przepowiedni. Jedni uznają, że to nieprawdopodobne, inni zaczynają świrować na tym punkcie. Zadają sobie pytanie o płeć, wiek, wygląd, charakter. Nieliczni nawet twierdzą, że osoba z sercem anioła niedawno została zamordowana. Nikt jednak nie wie (najprawdopodobniej), że to ja odpowiadam za całe to zamieszanie. Jestem zbyt głośny i nieuważny. Muszę być szybszy. Napięcie wzrasta. A wszystkie moje przewidywania skierowane są na jedną jedyną osobę- Cama. Jest on zbyt trudny, nieprzewidywalny. Wystarczy jeden zły krok, choćby najmniejszy, a wszystko mogę zepsuć. Próbowałem nie mieszać w to wszystko demona z przepowiedni, jednak nic nie znalazłem. Mam kilka przypuszczeń, kto może stać się dowódcą aniołów, ale nie jestem pewny, czy którykolwiek z nich posiada Serce Anioła.

Myślami wróciłem do wczorajszego dnia, kiedy po raz kolejny postanowiłem śledzić Asbiela.

Zbliżała się północ, a ten właśnie wymykał się tylnymi drzwiami z Night Clubu. Uznałem, że ma to związek z wcześniejszą rozmową telefoniczną po której Jego uśmiech niepowracalnie znikł. Wychodząc, zauważyłem jego samochód skręcający w stronę centrum. Nie rzucając się w oczy, rozprostowałem skrzydła i wzniosłem się do góry. Leciałem około piętnastu minut, kiedy jego Jeep Commander zaparkował przy opuszczonym magazynie. Wylądowałem kilka metrów za nim i schowałem się za śmietnikiem. Cam wysiadł z samochodu, rozejrzał się i wszedł środka.

Okrążyłem ostrożnie cały budynek. Okna magazynu były zamurowane, to też nie miałem jak zajrzeć do środka. Wejście jedynymi drzwiami przez które niedawno przechodził Cam byłoby zbyt ryzykowne. Kto wie, czy nie czyha tam cała chmara demonów? Ostatecznie postanowiłem sprawdzić dach. Tym razem nie mogłem od tak rozprostować skrzydeł, gdyż ktoś co chwilę przechadzał sie chodnikami. Przysunąłem sobie śmietnik pod ścianę i wspiąłem się na starą, zardzewiałą drabinkę. Na szczęście moje anielskie ciało jest bardziej rozciągliwe niż ludzi.

Większość dachówek było pozrywanych, reszta z ledwością się trzymała. Gdzieniegdzie jedynie drewniane listwy zakrywały dach. Odsunąłem jedną z nich i spojrzałem do środka. Ciemność. Moje oczy nie widziały nic oprócz czerni. Skupiłem się i całą swoją moc skierowałem ku uszom.

- Jestem tego pewny w stu procentach- usłyszałem głos podobny do Cama.

- Dlaczego mam Ci ufać? – odparł drugi głos, grubszy, poważniejszy- Skąd mam wiedzieć, że nie blefujesz? Było u mnie dzisiaj, aż pięciu. I wiesz co powiedziało? Dokładnie to samo co ty!

- Cholera! Ale to chyba ja wycieńczyłem jej matkę? Skąd miałem wiedzieć, że to świństwo przejdzie na nią?

- Dobrze. Jak zamierzasz to załatwić?

- Mam swoje tajemnice- zaśmiał się gorzko Cam- ja nie wyjawiam sposobów na morderstwo doskonałe.

- Niech Ci będzie. Jutro chce widzieć głowę… przypomnij mi jak ona się nazywała?

Chciałem oprzeć nogę na jednej z dachówek kiedy poczułem jak się zsuwa na ziemię i … bum!

Cam z rozmówcą chwilowo ucichli.

-To ten… Masz tu te swoje strzały- odparł znajomy Camerona- na ziemi wciąż pałęta się mnóstwo „aniołków”- zaśmiał się, po czym usłyszałem odbijające się kroki. Pobudzony odleciałem nie …

Z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczyciela z historii.

- Jared odpowiedz nam proszę na to pytanie.

- Przepraszam, czy mógłby pan powtórzyć? – spytałem i zauważyłem wszystkie twarze zwrócone do mnie. Nieuważanie na lekcji u Pana Dorocińskiego to najgorsze co może cię spotkać w tej szkole. Po tym jest on w stanie uwziąć się na ciebie i pytać cię każdego dnia z trzech ostatnich lekcji. Mnie akurat to nie grozi, gdyż żyję tu dłużej niż on. Jestem ciekaw jego miny, gdy odpowiem na pytanie.

- Proszę mi wymienić główne bitwy morskie i rzeczne w trakcie wojny secesyjnej.

Łatwizna- pomyślałem.

-Działania na morzu nie miały takich rozmiarów, jak działania lądowe, były to zaledwie mało znaczące epizody. Większe znaczenie miały działania na rzekach, przede wszystkim na Missisipi, przekładające się bezpośrednio na możliwość działań wojsk lądowych i uzyskanie dróg komunikacji. Największe bitwy jakie stoczono to: bitwa w zatoce Hampton Roads, bitwa pod Drewry's Bluff, bitwa w zatoce Mobile oraz w trakcie kampanii na Missisipi: bitwa o forty Jackson i St. Philip, o „wyspę numer 10”, Fort Hindman, pod Memphis. Działania marynarki konfederackiej miały charakter bardzo ograniczony ze względu na szczupłość sił. Unia już w pierwszych miesiącach wojny uzyskała panowanie na morzu i przystąpiła do blokady portów Konfederacji. Taki stan rzeczy trwał praktycznie przez cały okres wojny, panie Dorociński.

- Eee, czy jest pan pewny co do fortu Jackson? – spytał

- Jak najbardziej. Jeżeli chodzi panu o fort Blieft to zatonął on w trakcie wyprawy z nieznanych przyczyn.

- Uczniowie, sprawdźcie w podręcznikach, proszę.

- Jared ma rację, proszę pana- odezwał się głos z tyłu.

Nie wierząc własnym oczom, pan Dorociński zaniemówił, spojrzał na mnie i pokiwał głową, na znak „wycwaniłeś się Leto”.

Jednak będę musiał spotkać się z Asbielem. W końcu musi on mieć coś wspólnego z całym tym zamieszaniem…

   

Wylądowałem kilka minut później i schowałem się za drzewami. Cameron już tam był i rozmawiał z pewną dziewczyną.

Postanowiłem go śledzić, znowu. Po wyjściu ze szkoły podążałem za demonem. Doprowadził mnie on do Yellowstone National Park. Stał on teraz dokładnie tam, gdzie archanioł Michał dwa lata temu. Od tamtego momentu nic się nie zmieniło. Ziemia nadal była pusta, bez żadnej rośliny. Jak widać ogień Boży przenika przez warstwy ziemi na wiele lat i nie pozwala wykiełkować żadnej roślinie.

Zbliżyłem się trochę bardziej, tak, żeby słyszeć rozmowę z … Rose ! Stała tam ze łzami w oczach, obok niego, wyrywając się z jego objęć.

- Wiesz, co jest jeszcze urocze? Twoje znamię na lewym nadgarstku. Kolejna niespodzianka. Myślałaś, że o nim nie wiem? Jesteś zbyt głupia myśląc, że ukryjesz je przede mną pod bransoletką. Proszę pokaż mi je. –mówił Cam do Rose.

Ale ta jakimś cudem wyrwała się od niego i pognała w stronę lasu, w moją stronę. Czym prędzej wyszedłem jej naprzeciw i poczułem jak wpada nieświadomie w moje ramiona. Przytuliłem ją do siebie, powtarzając „będzie dobrze, już nic ci nie grozi”. Po kilku minutach uspokoiła się i spojrzała na mnie.

- Jared! – odparła.

- Jestem tutaj Rose. Ale nie mamy dużo czasu, musisz mi powiedzieć, co jest grane.- w tym czasie Cam stał już naprzeciwko mnie.

- On, on, on chce mnie zabić! Kazał tu przyjść, miał mi o wszystkim powiedzieć, a sprowadził mnie tu, żeby skręcić mi kark! – spojrzała na niego z pogardą- ty, ty, ty durny idioto! Jak ja mogłam się w tobie zakochać? Jak mogłam spędzać z tobą czas i robić TO wszystko? Schrzaniłeś mi życie, przez ciebie mam zwidy, słyszę głosy. To przez ciebie straciłam przyjaciół, chłopka, normalne życie! Wiesz co? Zrób to, co masz do zrobienia!. Zabij mnie i zabierz to, co jest ci tak bardzo potrzebne. Nawet nie wiem co to jest! Ale mam to gdzieś, weź to sobie. I tak spieprzyłeś mi życie- poszła w jego kierunku, ale ja przyciągnąłem ją do siebie. Cam obdarzył ją dzikim uśmiechem.

- Rose, stój. Nie zwracaj na niego uwagi, powiedz mi o głosach.

- Od jakiegoś czasu słyszę w swojej głowie dziwne dźwięki. Tak jakby zepsuło się radio. To coś skrzeczy. Raz głośniej, raz ciszej. Nie wiem co to jest. Miałam się dowiedzieć, ale jak widać Cam ma mnie głęboko w dupie i zależy mu tylko na mojej śmierci! – wykrzyknęła.

Głosy, dźwięki, zepsute radio. Co to może być?

-Okey, a czy mogłabyś mi pokazać swoją lewą rękę? To znamię?

Rose jeszcze raz spojrzała na Cama, po czym niepewnie odsunęła rękaw lewej ręki. Widniało tam znamię przedstawiające literę „E” ze skrzydłami. Cameron również je widział, bowiem zaglądał przez jej ramię. Nie wyglądał na zdziwionego, ja wręcz przeciwnie. Pierwszy raz widzę coś takiego i nie mam pojęcia, co to może oznaczać. W proroctwie nie wspominano o znamieniu, o głosach, ale też nie było mowy o tym, że Serce Anioła posiada dziewczyna! Jeżeli je w ogóle posiada. Podstawowym błędem jest podawanie teorii, zanim uzyska się dane. Niepotrzebnie zaczyna się dostosowywać fakty, by zgadzały się z teoriami, zamiast próbować stworzyć teorię, która byłaby zgodna z faktami.8

Szybko przewertowałem sobie to, co odkryłem. Høst, Orzeł, Przeciwieństwo, to wszystko sprowadziło mnie, można powiedzieć do Rose, czyli do tajemniczego znamienia i głosów. Głosy! Z tego, co mi widomo, archanioł porozumiewał się z całą swoją armią w sposób skryty. Nikt nie mógł wiedzieć kiedy i jak wzywa pomocy. Wspominał mi kiedyś, że robi to za pomocą umysłu. Czy anioły wzywają o pomoc?

- Rose, czy ty rozumiesz te dźwięki? – spytałem

- Czasami, tak mi się wydaje, że To chce mi coś przekazać. Wydaje mi się, że krzyczą „uważaj” kiedy stoję przy Camie; czasem piszczą po prostu „nadzieja”.

- Nadzieja? – zdziwiłem się.

- Moje drugie imię- odparła- Hope.

Krzyczą uważaj, kiedy stoi przy Camie.  Asbiel jest demonem, więc gdyby naprawdę byłyby to głosy aniołów, to chciałyby ją przed nim ostrzec. Tak, to ma sens… Ale nadzieja? Hm…

- Czy jest coś, co chciałabyś mi jeszcze powiedzieć? – spytałem

- Chciałabym w końcu wiedzieć, co jest grane, co się ze mną dzieje?

Høst, Orzeł, Przeciwieństwo, E !. Co to ma do cholery jasnej znaczyć? Høst, Orzeł, Przeciwieństwo, E ! Høst, Orzeł, Przeciwieństwo, E ! Hmm, gdybyśmy zabrali pierwsze litery z każdego słowa to wyszłoby … HOPE! Tak, Hope! – nadzieja! Drugie imię Rose! Wszystko się zgadza!. Głosy, które słyszy, to głosy aniołów, które ostrzegają ją przed demonami lub po prostu wzywają. Dla Nas najważniejsze imię to te drugie. Nasze prawdziwe, z nieba. Hope, z angielskiego oznacza nadzieję. Rose jest naszą nadzieją. Rose posiada Serce Anioła, a jej znamię to wszystko potwierdza.

-Rose, jesteś naszą nadzieją!- wykrzyknąłem uradowany.

-Brawo, Sherlocku! – wtrącił się Cam.

-Asbielu, wiedziałeś o tym? – zdziwiłem się.

-Od samego początku. W końcu nie ma nic nowego pod słońcem. Wszystko wydarzyło się już kiedyś w przeszłości9.

-Asbielu? – zdziwiła się Rose.- i jak to, wszystko wydarzyło się już kiedyś w przeszłości? Co tu jest grane? Powiecie mi w końcu: CO SIĘ TU DZIEJE I KIM JA JESTEM?

-Oczywiście. Asbiel, to prawdziwe imię Cama. Cam jest upadłym aniołem, demonem. Ale jego drugiego zdania niestety nie zrozumiałem.

-Upadły anioł – słyszałam, co nieco, ale jest D E M O N E M ?

- Oczywiście, że tak. Nie mówił Ci tego? Stoi za Lucyferem, potocznie zwanym diabłem.

- Musiałeś jej to do jasnej cholery wygadać?!- wydarł się Asbiel i ruszył w moją stronę.

Rozprostowałem swoje białe skrzydła. Asbiel poszedł moimi śladami. Z jego pleców wyłoniły się dwa czarne jak noc skrzydła. Zatrzepotał nimi.

-Stop!- wykrzyknęła- chyba nie macie zamiaru się tutaj, teraz bić? Załatwicie swoje sprawy dopiero wtedy jak czegoś się dowiem!

-Och, kobieto! Zabiłem twoją matkę, bo to ona pierwsza posiadała Serce Anioła. Zmusiłem ją do śmierci. Robiłem z nią to samo, co z tobą. Zaczęła od samookaleczenia, imprez, narkotyków, skończyła na samobójstwie. Proroctwo przeszło na ciebie. Ty jednak jesteś odporniejsza, tak. Posiadasz Serce Anioła, od tego momentu będziesz szkolona, żeby stać się przywódczynią. Będziesz zabijać demony, z czasem zabijesz mnie, bo ja tego nie zrobiłem z Toba wcześniej. Nie zabiłem Cię, Rose, bo coś do ciebie czuję, do cholery. Czy ty tego nie widzisz? Nie jestem dla ciebie nikim ważnym. Jestem śmieciem. Jestem demonem, maszyną do zabijania. Nie posiadam sumienia, mimo to zabiegałem o ciebie. Robiłem wszystko, żebyś przeszła na drugą stronę, żebyś stała się kimś takim jak ja. Jestem pieprzonym samolubem i poniosę śmierć tylko dlatego, żebyś mogła wypełnić to swoje głupie proroctwo!. Pomogę Ci!

Postanowiłem się nie wtrącać w tej chwili. Rose rozłoszczona rzuciła się na niego i zaczęła bić go pięściami. Ale on stał i patrzył na nią. Bez wyrazu. Po chwili ujrzałem jak dobiera się do noża. Rzuciłem się czym prędzej na niego, ale było za późno… Rose upadła na ziemię. A on stał z nożem w ręce, stał i nie robił nic więcej. Zanim go dorwałem, ujrzałem łzy na jego oczach. Pierwsze łzy demona. Demona, który żałował śmierci człowieka…

   

Epilog

 

05.01.2016r.

Kochany Pamiętniku

Każdy dzień jest dla mnie bardzo trudny. Zbyt wiele wydarzyło się ostatnim razem w Yellowstone. Śmierć. Moja śmierć. Umarłam. Jakie to uczucie? Bardzo dziwne. Najpierw poczułam ból, usłyszałam dźwięk wbijanego noża. Nagle wszystko ucichło, słyszałam jedynie swoje organy, które z sekundy na sekundę cichły coraz bardziej i widziałam jego oczy. Czarne jak noc. Pamiętam je do dzisiaj. Tylko je. Nic więcej. Jared opowiedział mi jeszcze raz wszystko od początku do samego końca . Jared zabił Camerona, gdy zobaczył mnie leżącą na ziemi. Ale ja tak naprawdę nie umarłam na zawsze. Cam zabił moje człowieczeństwo, teraz jestem stuprocentowym aniołem, który ma zadanie do wypełnienia. Tylko on znał całe proroctwo, wiedział co się stanie. Pomógł mi. Pomógł Mojej Armii Aniołów, a zdradził swoją. Jak widać działał sam. Od dłuższego czasu wiedział, co ma zrobić. Nie pamiętam wszystkich chwil z nim spędzonych- tylko te dobre jak mi pomagał. Po samozapłonie nie pozostało po nim nic, nic oprócz metalowego wisiorka oraz czarnej plamy na moich skrzydłach. Tak, mam je. Od kilku dni uczę się je wysuwać, co łączy się z cholernym bólem. Ale daje z siebie wszystko, lubię na nie patrzeć, a szczególnie na małą czarną plamkę w górnym lewym rogu. To pamiątka po Camie, zawsze pozostanie w moim sercu. Ale teraz muszę się wziąć w garść. Na razie nie chodzę do szkoły. Całe dnie poświęcam na ćwiczenia. Bardzo dużo trenuję i czuję, że coraz szybciej nadchodzi Sąd Ostateczny. To już niedługo będę musiała wzbić się ku górze na własnych skrzydłach i wezwać całą Armię Aniołów. To ode mnie zależy całe to wydarzenie…

Idę spać, a o Tobie Asbielu będę zawsze pamiętać...

 

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
livingadreams
Użytkownik - livingadreams

O sobie samym: Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach...
Ostatnio widziany: 2015-10-11 22:38:38