Nadmuchana królewna
Opowiem Wam o pewnej dziewczynie... Miała ona niespełna 20 lat i chociaż była ładna, miła kochającą rodzinę i grono przyjaciół, nie była szczęśliwa. Poprosiła wiec swoją babcię o radę, co zrobić, by w końcu poczuć to przecudowne uczucie. Ta odpowiedziała, żeby dziewczyna poszła na łąkę i stworzyła ogromny bukiet z najpiękniejszych kwiatów, które tam zajdzie.
Droga na łąkę była długa i męcząca... Było strasznie gorąco, a do tego dziewczyna miała bardzo niewygodne buty... Ale chęć odnalezienia szczęścia była tak ogromna, że przezwyciężyła dzielnie te niedogodności.
Kiedy w końcu doszła na łąkę, rozejrzała się. Otaczały ją same piękne kwiaty. Jak mogła znaleźć te najpiękniejsze? Zaczęła więc szukać. Szukała i szukała aż w końcu jej uwagę przykuł czerwony punkt pośród żółtych mleczy. Podeszła bliżej i jej oczom ukazał się najcudowniejszy mak, jaki kiedykolwiek widziała. W końcu jakieś postępy! Dziewczyna ucieszyła się niezmiernie, co natchnęło ją nową nadzieją. Zaczęła rozglądać się uważniej i co jakiś czas znajdowała coraz to piękniejsze kwiaty do bukietu.
Chodziła tak i zbierała, a pszczółki i inne łąkowe stworzenia cicho jej pobrzękiwały. Dziewczyna w odgłosach ich małych skrzydełek dostrzegała nawet ukrytą, magiczną melodię, która pomagała jej w zbieraniu. Zapomniała jednak o czymś bardzo ważnym - że ma uczulenie na ugryzienia pszczół. Nic się jej jednak nie działo, bo zwierzątka nic jej nie robiły nie czując z je strony zagrożenia. Ale czy aby na pewno?
Po kilku godzinach zagłębiła się w łąkę tak daleko, że nie widziała już nawet najwyższej z miastowych budowli. Zauważyła natomiast najpiękniejszy chyba ze wszystkich kwiatów! Jego płatki mieniły się wszystkimi kolorami tęczy, a nawet takimi, których nikt nigdy wcześniej nie widział. Dziewczyna zauroczona jego pięknem, niewiele przy tym myśląc, chwyciła za kwiat. Nie spostrzegła jednak, że kwiat był chroniony przez królową wszystkich łąkowych stworzeń! Jak się okazało, kwiat był królem łąkowych roślin. Cóż można powiedzieć? Królowa użądliła dziewczynę, a ta upuściła wszystkie kwiaty, zaczęła puchnąć. Puchła i puchła, aż w końcu tak napuchła, że uniosła się w powietrzu niczym balon. Przestraszyła się nie na żarty. To ugryzienie mogło być dla niej bardzo niebezpieczne, chociaż bardziej przeraziło ją to, że upuściła bukiet, który, według słów babci, miał być gwarancją jej szczęścia. Zaczęła więc głośno wołać o pomoc, ale była za daleko i nikt jej nie słyszał.
Następnego dnia już niemal straciła nadzieję. Nie miała już siły krzyczeć, męczył ją głód i pragnienie, a do tego opuchlizna wcale się nie zmniejszyła. Radość dnia poprzedniego opuściła ją, a jej miejsce zajął smutek, zniechęcenie i uczucie bezradności.
Nie zauważyła więc, że przez łąkę przechodził niezwykle przystojny mężczyzna. Nie zatrzymałby się pewnie, gdyby nie zauważył ogromnego, pięknego bukietu kwiatów leżącego na trawie. Zatrzymał się oczarowany jego pięknem i podniósł go. Zachwyciły go barwy i upajająca woń kwiatów. Dał się przez chwilę ponieść temu cudownemu uczuciu błogości. Kiedy wąchał kwiaty czuł, że życie pełne jest pięknych zjawisk, które tylko czekają, by je odkryć. Czuł, że otacza go jakieś dziwne, przyjemne szczęście.
Stałby tak pewnie i upajał się pięknem kwiatów do dzisiaj, ale zauważył, że choć cała łąka jest osłoneczniona, to on stoi w cieniu. Spojrzał więc ku górze i zobaczył coś bardzo dziwnego... W powietrzu, kilka metrów nad jego głową unosiła się dziwna kula z długimi czarnymi włosami i dziewczęcą twarzą. W młodzieńcu obudziło się coś na kształt rycerskiej odwagi. Postanowił ocalić damę! Niewiele myśląc podniósł z ziemi kamyk, rzucił nim w dziewczynę, która wydając dziwny dźwięk, przypominający pękający ponton, zaczęła spadać ze świstem prosto na niego.