Morrigan: Posłanka Bogów - rozdział I
Zapaliły się wszystkie żyrandole i w pełnym blasku świec, złota odbijającego się od obrazów, mebli, arrasów książę Jonatan stanął naprzeciwko Marthy Westhorn. - Książę Jonatan dokonał już wyboru - wszyscy usłyszeli głos, którego w tej chwili nikt się nie spodziewał. Przepychając się przez tłum zebranych na środek sali wyszła znienawidzona przez księcia Uriel, ciągnąc za rękę opierającą się dziewczynę. Ubrana była na czarno jak na mszę pogrzebową a nie zaręczyny. Potargane, rozwichrzone włosy raziły oczy zebranych a skrzek zamiast głosu raził uszy. - Nie jesteś mile widzianym gościem w moim domu - zagrzmiał król a jego oblicze ciskało pioruny. - Może ja nie, ale moja córka owszem - przy tych słowach pchnęła czarnowłosą dziewczynę w ramiona księcia. - Oni już wcześniej się wybrali. Jonatan w córce Uriel rozpoznał dziewczynę, która wcześniej rzuciła mu kwiat róży i w myślach zaczął sam siebie przeklinać i prosić bogów o pomoc. Gdy król ruszył w kierunku Uriel, Jonatan rzekł na całą salę: - Mogę być przeklęty przez ludzi i bogów, i siebie samego ale ta dziewczyna zostaje królową mojego serca. Uriel zaśmiała się na całe gardło, ukłoniła się ironicznie gościom, którzy teraz oprócz dziurawych, pożółkłych zębów, łysiny na czubku głowy i brudu pod paznokciami ujrzeli także duży, owrzodzony nos. Na oczach wszystkich owinęła się płaszczem i zniknęła jakby rozpłynęła się w powietrzu. Wśród zebranych rozległy się przekleństwa, krzyki i przepychanki. - Nie pozwalam! Straż! - krzyknął Ethelred. I ni stąd ni zowąd, gdy już Jonatan wbrew wszystkim miał założyć obrączkę na palec wybranki, kruk ponownie zerwał się do lotu. Znów wylądował na ręce księcia i tym razem porwał obrączkę. Wzbił się w powietrze i tak jak wcześniej krążył nad jego głową. Kilku gości próbowało złapać ptaka. Jeden z nich wyjął z pochwy sztylet i rzucił się w sam środek zebranych wokół księcia i polujących na ptaka mężczyzn. Potknął się o czyjąś nogę i upadł. Z początku nikt nie wiedział co się stało ale po chwili tłum rozstąpił się i oczom gości okazały się dwa ciała, leżące jedno na drugim. Spod obu wyciekała krew tworząc czerwoną kałużę. W mgnieniu oka król Ethelred znalazł się w środku. Chwycił potężną ręką leżącego u góry mężczyznę za kołnierz i jednym szarpnięciem odrzucił go na bok. Przerażonym oczom ukazał się leżący bezwładnie książę Jonatan. Z jego piersi wystawała rękojeść sztyletu. Król przyłożył ucho do piersi syna, odetchnął głęboko po czym spojrzał na obecnych i rzekł ze łzami w oczach: - Nie oddycha. Jakby na znak żałoby wszyscy uklękli i dało się słyszeć lament niewiast. Nikt nie zwracał już uwagi na kruka, który z obrączką w dziobie siadł na sercu księcia, tuż obok wystającej rękojeści sztyletu. C.D.N. Konrad Staszewski