Monika
Monika
Miałam taki okres w swoim życiu, kiedy jako dziecko nie bawiłam się pod swoim blokiem tylko chodziłam na podwórko kilka bloków dalej.
Zawsze twierdziłam i z tego się nie wycofuję, że nigdy tak naprawdę nie miałam przyjaciółki. Wczoraj obejrzałam film o mężczyźnie, który całe życie przyjaźnił się z kobietami i nie miał, kogo zaprosić na świadka na swój ślub. Obraz ten dał mi do myślenia i zaczęłam się zastanawiać nad sobą.
Wracając do okresu, o który napisałam na wstępie to pamiętam z tego czasu pewną Monikę. Ona była rok młodsza ode mnie. Wiedziałam, że jest wzorową uczennicą i nie uczy się w szkole na osiedlu tylko gdzieś w centrum.
Ta Monika sama nie wiem, dlaczego obdarzyła mnie niespodziewaną sympatią. Bywałam u niej w domu. Pamiętam jak kiedyś poczęstowała mnie takim koktajlem – to było mleko zsiadłe zmieszane z jagodami. Spytała mnie, czy ja wiem, co to jest. Ja wiedziałam gdyż mleko zsiadłe piłam u babci w Wasilkowie. Była nawet zaskoczona, że ja to wiem.
Z tą Moniką chodziłam po ogrodzeniu przedszkola i siedziałam na trzepaku. Pamiętam też, że ona chciała być ze mną w drużynie, choćby podczas gry w dwa ognie.
Ja z jednej strony byłam zachwycona tą sympatią, bo tak to trzeba określić, a z drugiej się dziwiłam gdyż na ogół nie wzbudzałam sympatii i tak jak pisałam nie miałam przyjaciółki.
Ja w tamtym czasie miałam pokój z siostrami i nikogo nie zapraszałam, a wydaje mi się, że do tego pokoju zaprosiłam tylko Monikę. Z tym, że to nie była moja inicjatywa to Monika chciała zobaczyć jak mieszkam.
Ja nie pamiętam, kiedy ostatni raz rozmawiałam z Moniką, czy w ogóle ją widziałam. Musiało to być wiele lat temu. W każdym bądź razie ciągle jestem zaskoczona jest stosunkiem do mnie i uważam, że miałam wielkie szczęście, że ją poznałam.
Nie wiem gdzie ona obecnie mieszka, jak się nazywa i co u niej słychać, a chciałabym wiedzieć.
Nie wiem jak to się dzieje, ale czuję, że wiele osób interesuję się moją osobą. Ja nie wiem, dlaczego. Widzę, że moje opowiadania na Granice.Pl są odsłaniane i tak sobie pomyślałam, że napiszę o Monice, bo może ona przeczyta ten tekst.
Dziękuję Moniko!