Momenty potrafiące odwrócić bieg losu
Każdy z nas przechowuje w pamięci chwile, które w pewien sposób ukształtowały nas na osoby, jakimi staliśmy się teraz i w późniejszych etapach życia. Starannie pielęgnujemy wspomnienia, do dobrych i szczęśliwych powracając z radością, a do tych przepełnionych smutkiem z nutą melancholii i żalu. Każde z osobna jest ważne i wyjątkowe. Każde, staje się doświadczeniem, nauką, bądź przestrogą na przyszłość. Swoistą lekcją, czasem twardą i brutalną. Innym razem, zamieniającą się w sielankową zabawę.
Chciałabym się skupić na chwilach, cudownych, do których tęsknię...
Kiedy byłam małą dziewczynką świat był łatwiejszy i wypełniony świeżymi barwami, a ludzie przeważnie uśmiechnięci. Nie dostrzegałam zła, które zewsząd mnie otaczało, chroniona przez rodziców i moje różowe okularki, które ciągle mi wkładali. By wywołać radość na mojej dziecięcej buźce wystarczył lizak, podany przez mamę.
Kiedy poszłam do szkoły podstawowej poznałam kolegę. Ślicznego chłopczyka, któremu główkę okalała aureolka blond loczków. Utworzyła się pomiędzy nami nić porozumienia. Siedzieliśmy razem w ławce, bawiliśmy się na placu zabaw, dzieliliśmy kanapkami …
Pamiętam tą szczenięcą miłość. Lubiłam ciepło jego dłoni i ton głosu, gdy wypowiadał moje imię..
W gimnazjum przeżywałam chwile uniesienia na arenie Stadionu Olimpijskiego, zdobywając laury, jeżeli dopisało szczęście - w biegach, a później na hipodromach. Dni były wypełnione szkołą i treningami. Godzinami spędzonymi w siodle, by zaowocowały doskonałym przejazdem i aplauzem najbliższych…
W liceum poznałam swojego pierwszego chłopaka, na poważnie. Deklarującego mi dozgonną miłość i oddanie…
Lubię wracać do wspomnień z tego okresu. Przyziemnych momentów spędzanych w domowym zaciszu, przepełnionych - spokojem i czułością. Nasze uczucie wypełniało przestrzeń. Wspólne wyjazdy i wycieczki. Jedne dłuższe wyprawy, to znów weekendowe wypady. Ze znajomymi lub we własnym towarzystwie…
Uwielbiam przypominać sobie o szybkich pocałunkach, ukradkowych spojrzeniach, szeptach do ucha, bliskości…
Chęć bycia razem, wspólna przyszłość i wiara w cuda…
Cieszę się, że było mi dane zaznać Wielkiej Miłości. Nie potrafię ubrać Jej w piękne słowa, ani wybaczyć, że bezpowrotnie odeszła ode mnie pozostawiając po sobie jedynie pustkę…
Jestem wdzięczna wszystkim, którzy byli, czy nadal są obecni, na mojej drodze. Za pomoc i wsparcie, jak również za krytykę…
Wiele czynników, kwestii i sytuacji ukształtowało i stworzyło kobietę - dziewczynę, którą jestem teraz. Pewnie kolejne lata dalej będą przynosić zmiany i nowe doświadczenia. Dzielnie kroczę do przodu, nie martwiąc się, że czasem strasznie wolno się przesuwam... Walczę by wykraść życiu mój upragniony kawałek szczęścia, który, jest niedaleko, tuż za rogiem, na wyciągnięcie ręki …. Chyba zaraz go dotknę i złapię… Muszę przyspieszyć…