Moje narodziny
Złapałem się za sztachetki od łóżeczka, próbuję się podnieść, ciężka pupa w tym pampersie – nie dałem rady.
Walnąłem w brzeg łóżeczka, buuuuu!!- boli. Mamusia mnie utuliła, trochę mi przeszło. Chyba za wcześnie na wstawanie – odpuściłem.
Jesteśmy na spacerze, mam odjazdowy wózek, mama usiadła na ławeczce, obok innej pani.
Z pozycji siedzącej, widzę niezłą laskę, bawi się grzechotką – ech te baby, ja mam tylko smoczek, bo na fajkę to chyba za wcześnie. Pogurgalismy sobie trochę i trzeba było wracać do domu, bo moja pielucha chyba przemokła. Dobrze, że tego nie widziała ta panienka – chyba bym się spalił ze wstydu.
Hura! Nareszcie stoję!- chociaż nogi mam jak z waty. Nie jest źle, byle do przodu. Dzisiaj znowu spacer do parku, już nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że spotkam tam niebieskooką i pogurgamy troszkę.
Poleć artykuł znajomym Pobierz artykuł Dodaj artykuł z PP do swojego czytnika RSS