Miejsko-wiejskie zakręty losu (cz 4)

Autor: RedCherry
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                                                                   *

Dni mijały zbyt wolno, może dlatego, że myślami byłam ciągle przy spotkaniu z Olafem. Od momentu gdy powiedział, że mnie znajdzie czuję czyjąś obecność. Tak jakby ktoś był tuż za mną. Wiem to jest zupełnie nienormalne. W nocy budzę się i rozglądam po pokoju próbując dostrzec kogoś. Dobra, nie kogoś tylko jego. Nie zmienia to faktu, że zaczyna mi odbijać. I to mi, całkiem normalnej Basi! Każdy zapytany człowiek powiedziałby,że po prostu jestem pod wpływem uroku tego faceta. Dlatego nie pytam nikogo. Oczywiście dziewczyny pytały o to z kim to rozmawiałam. A konkretnie z kim tak przystojnym. Zbyłam je tekstem o dużej ilości gości na wystawie i braku pamięci do twarzy. Nie uwierzyły, ale przynajmniej nie drążyły tematu. Za co byłam im wdzięczna. Zwykła rozmowa z niezwykłym facetem czyli nic wielkiego. On jest nienaturalnie dziwny, już nawet nie chodzi o jego urode, ale o chłód. Jest taki zimny, jego dotyk mroził. Ludzie mają problemy z krążeniem no ale chyba nie do tego stopnia. Zresztą medycyny nie studiuję to nie wiem. Wszystko w moim życiu ostatnio jest jakieś dziwnie. Na przykład dzisiaj, otwieram drzwi a tam ogromny bukiet czerwonych róż. A liścik? Oczywiście był. Z tekstem " Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin". I to by było na tyle. Zupełnie nic wiecej. W pierwszej chwili pomyślałam, że może Olaf zrobił mi niespodziankę. Jednak po chwili namysłu uznałam, że to jest głupie i nie możliwe. Facet nie wie nawet gdzie mieszkam, nie mówiąc już o dacie moich urodzin. Idiotka. Dziewczęta zaprosiły mnie na przyjęcie do Agi. A Kacper złożył mi życzenia w porannym smsie. Rodzice już dzwonili. Coraz więcej myśli, mniej konkretów.

Postanowiłam odsunąć to wszystko na bok. Nie będe sobie zawracała czymś takim głowy. Zakupy urodzinowe to świetny pomysł. Szkoda tylko, że móje cudne autko zrobiło mi psikusa w same urodziny. Za żadne skarby świata nie chciał zapalić. Godzine prawie się męczyłam i nic. Nici z zakupów! Jest jeszcze gorzej bo jutro mam być w domu. A bez Garbiego jak bez ręki. Julka wróciła, wypiła ze mną kawkę zjadła kawałek placka i poszła się szykować. Ja zrobiłam tak samo. Dzisiaj się postarałam,wyglądałam znakomicie. Czarna sukienka z gorsetem, do tego szpilki na mega wysokim obcasie. Makijaż z podkreślonymi na ciemno oczami i eleganckie paznokcie. Jednak urodziny dodają energii. No to czas na dobrą zabawę!

 

Do celu dotarłyśmy jako pierwsze, obie w świetnym nastroju. Agnieszka wręczyła nam po kieliszku wina wznosząc toast za moje zdrowie. Z sypialni wyszedł właśnie Michał, ubrany w czarny obcisły sweter i spodnie. Białe spodnie. Uśmiechnął się i przywitał.

-Cześć dziewczyny!

-Hej!- zawołałyśmy prawie w tym samym momencie.

-Wszystkiego najlepszego Basieńko.- Wycałował mnie i wyściskał serdecznie.

Dopiero teraz mogłam poczuć jego chłodny dotyk, taki sam jak Olafa. Pachniał dokładnie tak samo słodko. A sweter podkreślał jak bardzo ma bladą cere. Dziwne bo znamy się już tyle czasu a ja dopiero teraz zwróciłam na to uwagę.Wróciłam do rzeczywistości mówiąć: -Dzieki.

Rozmowa się kleiła, a ja znów myślami odleciałam. Ocknełam się dopiero na dźwięk dzwonka, zdałam soboie sprawę z obecności natepnych gości pod drzwiami. Myliłam się jednego gościa. I w dodatku był to Olaf. O mały włos nie zakrztusiłam się łykiem wina na jego widok. W głowie już zaczęło mi się kręcić a na dobrą sprawę nic nie wypiłam. Myśli krzyczały coś w stylu "CO ON TU ROBI?"

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
RedCherry
Użytkownik - RedCherry

O sobie samym: Mała kobietka o wielkim sercu anioła a temperamencie diabła...
Ostatnio widziany: 2024-09-19 15:33:34