Manarett - Tak Smakuje Czekolada
-Tak smakuje czekolada! Prawdziwa czekolada. Nie słodka nie gorzka, sama słodycz! -powiedział sir Thomas siadając obok mnie, jakby był już moim mężem.
-To zdanie, które powiedziałeś, sir, nie miało żadnego sensu. Jak coś może nie być słodkie będąc słodyczą?
-A ty? Jesteś tego przykładem.
-Proszę bez komplementów, dobrze? Poza tym czeka na pana pewna dziewczyna. Niejaka Vinne.
-Już ci coś mówiłem. Nie chcę jej, chcę ciebie. -powiedział mi to i spojrzał głęboko w oczy. Ja odwróciłam wzrok na nadchodzącą ku nam Vinne.
-Sir Thomasie! Ma pan ochotę zatańczyć? -powiedziała głosem, tak głośnym, ażeby każdy mógł to usłyszeć.
Po jego oczach widać było, że ma najwyraźniej dosyć adoracji Vinne. Spojrzał na mnie wzrokiem 'proszącego'.
-Niestety, Vinne. -powiedziałam- Sir Thomas jest teraz zajęty moja osobą. Właśnie przed sekundą mi się oświadczył.
Vinne zmierzyła mnie wzrokiem. Miała ochotę ryknąć na mnie z gniewem. Każdy usłyszał moje słowa. Ale to ja byłam w dołku, nie ona. To ja uratowałam człowieka swoim kosztem. Może jednak mam to serce?
-Ach tak! Czy to prawda sir Thomasie? Czy to prawda?!
-Nie całkiem. -powiedział i myślałam, że następującymi słowami wyzwoli mnie z opresji, tak jednak nie było.- Właściwie to poprosiłem ją o rękę pół godziny temu, po czym przyjęła moje oświadczyny! -ogłosił.- Teraz muszę tylko błagać o rękę panny Manarett, jej rodziców!
Mój ojciec wstał zachwycony i powiedział:
-Ależ tak sir Thomasie! Bylibyśmy bardzo zaszczyceni!
-A więc kiedy ślub? -odezwał się Andrew.