„Mała, dygocąca, krucha istota.” cz5
- Długo jeszcze? Kolacja stygnie – Nik dołożył polano do kominka.
- Już jestem – Karolina wyglądała ślicznie. Jej mokre niesforne loki spadały na twarz. odgarnęła je i uśmiechnęła.
- Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał przeciwko, że chodzę w tej sukience.
- Na pewno nie- uśmiechnął się Nik.
Nikodem zapalił świece, nalał do kieliszków czerwone wytrawne wino.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakowało
- Jeśli smakuje tak jak wygląda na pewno.
Rozkoszowali się kolacją w ciszy. Zerkali na siebie od czasu do czasu. Karolina już nie jadła tak szybko . Delektowała się kolacją.
- Smakowało?
- Było wyśmienite. Ciekawe co jeszcze potrafisz? – „pewnie się nigdy nie dowiem”
- Powiedzmy, że wiele – uśmiechnął się tajemniczo i zaczął zbierać naczynia ze stołu.
- Pozmywam
- No co ty. Mam zmywarkę w tym szałasie- wywołał tym gromki śmiech, co rozładowało jakieś powstające napięcie.- po za tym czekam na Twój ciąg dalszy .
Rozsiadła się wygodnie na sofie przed kominkiem. Nik rozlał resztę wina i otwarł nową butelkę.
- Dlaczego Twoja żona odeszła?
- Dzisiaj Twoja historia, jutro moja ok.
- Ok. Niech ci będzie.
- Na czym ja skończyłam?
- Na rozmowie z Michałem.