Maks
Przy domach ustawionych wzdłuż ulicy jak żołnierze na zbiórce, przyciągając wzrok barwnymi płatkami, pachniały rozkwitłe kwiaty. Miasto tętniło życiem, chordy zapracowanych kobiet i mężczyzn pędziły chropowatymi chodnikami nie wiadomo dokąd. Tylko jeden nieprzeciętnej budowy, młody mężczyzna spokojnie, pewnym krokiem podążał przed siebie w stronę centrum. Butelka białego wina chlupotała niespokojnie w jego gładkiej jak aksamit dłoni. Na tle codziennych widoków średniej wielkości miasta, wyglądał jak bogaty turysta. Jego ciemna karnacja wyraźnie oznajmiała jego egzotyczne pochodzenie. Schludne, świeżo odebrane z pralni ubranie, uwydatniające rysy twardych mięśni, zdradzało choć po części cel jego wędrówki. Przekroczył pewnie wysoką furtkę i nacisnął przycisk dzwonka. Po chwili w drzwiach pojawiła się Marta. -Cześć Maks! Wejdź szybko, czekamy już tylko na Ciebie. -rzekła z nieukrywanym podekscytowaniem.
W dużym, pełnym zieleni kwiatów i szarości dymu tytoniowego pokoju siedzieli na kanapie i w wielkich, beżowych, skórzanych fotelach młodzi i rozgadani ludzie. -Witam wszystkich! Miło was widzieć po tylu latach! -powiedział Max do licealnych przyjaciół ze starej paczki. -Hej koleżko! Słyszałem, że zamierzasz się ochajtać niebawem? -To już nieaktualne, ale opowiem wam potem. A teraz chciałem wznieść toast za organizatorkę przyjęcia, jakże piękną i seksowną Martę! - na jej twarzy i dekolcie pojawił się różowawy rumieniec, a oczy błyszczały od blasku słabego światła i wypitego koniaku. Mimo upływu czasu rozmawiali bez przerwy o studiach, zmianach w życiu prywatnym, nieudanych związkach i imprezach nie przerywając przy tym sączenia alkoholu. Wśród gardłowego śmiechu, okrzyków zdziwienia i emocji towarzyszących świeżo usłyszanym sensacjom dotyczącym towarzyszy zabawy dało się zauważyć, że stare więzi łączące przyjaciół, także cieleśnie, nie rozpłynęły się wraz z lodem minionych zim. Tomek-najlepszy znajomek Maksa z czasów szkolnych, rozmawiając z Beatą o przebiegu jej studiów prawniczych i śmiejąc się z opowieści współrozmówcy spoglądał nie tylko głęboko w oczy Beci lecz w krągły, opalony, eksponowany trójkątnym dekoltem czerwonej sukienki biust. Spostrzegawcza i nieoporna koleżanka zauważyła zainteresowanie Tomka jej kobiecością. Nachyliła się pod stół sięgając po pomarańczowy sok, którego rzekomo zbrakło w szklance. Jej piersi falowały w rytmie ruchów powabnego ciała. Ciągnąc dalej rozmowę niepostrzeżenie zerknęła na stwardniałą sterczącą przez cienki materiał spodni od garnituru męskość kolegi. Wiedziała, że myśli Tomka krążą wokół wyobrażeń o jej nagim ciele unoszącym się na atłasowej pościeli pod naporem ud i pośladków marzyciela. Mrugnęła porozumiewawczo do niego i po niespełna 4 minutach oznajmiła -Wybaczcie moi mili, ale muszę was niestety opuścić, nie czuję się zbyt dobrze, może to przez długą podróż. Marciu kochana zaprowadzisz mnie do pokoju?
Siedziała na brzegu wielkiego łóżka okrytego aksamitną pościelą, jej cień zamykał tę postać między sobą samym a wirującym płomieniem świec. Była ubrana w delikatną koszulę nocną opinającą jej biodra i piersi oraz odkrywającą błyszczącą skórę jędrnych łydek i małych, wręcz dziecięcych stóp. Kiedy Tomek wszedł powoli do pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz, wstała i postąpiła powoli dwa kroki do przodu. Chwycił ją pożądliwie i zatopił swe usta w jej ustach, całował je delikatnie ale namiętnie, smakował ich, zgłębiał ich tajemniczą delikatność językiem. Zatopił palce w bujnych złotych włosach. Chciał juz ją mieć, wiedział jednak, że jeszcze nie nadeszła odpowiednia chwila, nie mógł być tak nachalny. Drugą rękę przysunął wzdłuż talii i gładził krągłe kształty pośladków, powoli je ściskał i rozluźniał, oplotła go swą nogą. Gdy całował jej szyję cicho jęknęła. Otoczył dłonią lewą pierś i pogładził napięty sutek, zsunął z ramienia szelkę koszuli i jął pieścić go językiem. Beata odchyliła głowę do tyłu i tonęła w rozkoszy niecierpliwie wczesując palce w jego gęste włosy. Poczuła na udzie jego męskość, od dawna nabrzmiałą, twardą jak głaz i kuszącą kształtem. Chwyciła go za przyrodzenie mocno i zaczęła je powolutku lecz pewnie masować. Tomek jęknął, chwycił drugą pierś i zachłannie ją gładził, dotykał palcem sutka, oboje rozpływali się w miłosnym szaleństwie. Rozpięła mu koszulę i nieprzerwanie masując męskość, zaczęła całować jego tors, napięte mięśnie brzucha... Wstała po chwili przycisnął ją do siebie, wsunął rękę pod koszulę nocną i poczuł wilgotność i ciepło jej podniecenia. Dotykał jej powoli, rozchyliła nogi siadając na brzegu łóżka w tym samym miejscu co wcześniej. Usiadł obok niej i pieścił ją palcami. Marta położyła się na plecach, Tomek zdjął spodnie, jej oczom ukazała się wielka i twarda męskość, którą po chwili poczuła w sobie. Wszedł w nią powoli, delikatnie lecz pewnie wsuwając się do samego końca. Przycisnęła go do siebie nogami wyginając się w łuk i wydając z siebie jęki rozkoszy. Napierał powoli, za każdym posunięciem wbijała mu nieświadomie paznokcie w łopatki. Naciskał coraz mocniej i szybciej ocierając się o jej gładkie uda i brzuch. Łóżko rytmicznie uginało się pod ciężarem ich rozpalonych i błyszczących ciał, które rzucały na ścianę cień dwojga nie mogących powstrzymać się od coraz głośniejszych jęków kochanków. Wyjął swe przyrodzenie z jej gorącego wnętrza, ona oparła się dłońmi i kolanami na łóżku, Tomek ukląkł za nią i rozchylając nieco jej uda wszedł w nią od tyłu mocno i pospiesznie. Poruszał się w niej ściskając krągłe pośladki partnerki. Oboje coraz głośniej jęczeli. Widział jak Marta dostaje skurczy i opada na łóżko, widok ten sprawił, że uczuł mocne pulsowanie i także skończył. Oboje głośno oddychali dając ulgę napięciu mięśni i ujście pożądaniu.