Listopadowe noce nie są brzydkie
- Juru lilek innifsek, pokazat wozliublenaja. Pokaż się, przybądź najmilsza – zaszemrał starzec. Wiatr powiał nieco mocniej, sól zaiskrzyła delikatnie. Nad grobem, ukazała się utkana z kropel mżawki postać młodej kobiety o krągłych kształtach. Wyglądała jak fala deszczu niesiona silniejszym podmuchem wiatru.
- Wszystko gotowe? - wyszeptała ukazana postać. Jej głos nie był jednak ludzki. Przypominał wiatr, hulający i świszczący.
- Tak, najmilsza. Czy mam czekać na równonoc? - wyszeptał starzec a jego słowa utonęły we wzmagającym się wietrze.
- Nie musisz. Moja rola została zakończona. Przygotuj wszystko dobrze...
Pan Heniek stał nad grobem swojej żony i się modlił. Modlił się, pomimo wzmagającego się deszczu i co raz silniej wiejącego wiatru, który z minuty na minutę dął co raz mocniej a jego wycie stawało się wręcz frustrujące. Po krótkiej modlitwie Pan Heniek skierował swoje kroki do cmentarnej bramy. To by mógł zobaczyć obserwator. Obserwator, który nie otwarł oczu.