Lenistwo (kręgi piekielne) - numer 0
Wchodzisz w sposób przypominający skok, z tym że każda cząstka
twojej duszy wykonuje ten skok z osobna, każda ucieka w inną
stronę zostawiając pustkę. Jesteś tam, ale nieobecny. Nierealny.
Wtem otwierasz oczy, zaczynasz słyszeć. Pierwsze co odbierasz to
gromki hałas rozdzierający twoje uszy, widzisz oślepiające błysk
żółtego światła. Gdybyś czuł, upadł być teraz jak sługa skarcony
za przewinienie. Ale nie możesz - tkwisz zawieszony w powietrzu
widząc i słysząc, nie czując. I wtedy, z pośród cienia, przychodzi
on. Wygląda jak człowiek lecz nie posiada twarzy. Burza gęstych,
szarych włosów spływa po nagim ciele rozlewając się dookoła w
miejscu, w którym stoi, chociaż pod nim nie ma nic.
Widzisz go, słyszysz jego miarowy, głęboki oddech. Nic nie
czujesz.
Nagle on zaczyna mówić, powoli, jednym tonem:
- Słowa, które płyną zmieniają się miejscami. Krąża dookoła w
przód i w tył. A my wisimy pośród nich, zawieszeni na naszym
własnym ciężarze. Obowiązki uderzają w ściany naszej ignorancji,
sklejonej solidą zaprawą egozimu. Obojętnie przechodzimy obok
sióstr, Czerwonej i Czarnej. Szukamy tylko tego co pewne pośród
oceanu niepewności nie zdając sobie sprawy, że jesteśmy
nieruchomi. Nic innego nie potrafimy, nie chcemy. Boimy się. Lęk
przed zanurzeniem, podjęciem steru - wierzymy, że fale zaniosą nas
na brzeg. Ale fale jedynie wznoszą się i opadają. A my dryfujemy,
wisimy, stoimy. Bez ruchu.
Idź - mówi.
I zaczynasz czuć, w lęku twoje nogi rozpoczynają rozpaczliwy bieg.
Biegniesz, przebijasz się przez lata swoich problemów, trosk i
strachów. Aż docierasz do kolejnego kręgu.