Krwawe Serce. Rozdział III...
- Poddajesz się?- Zapytała niewinnie, jak tylko potrafią kobiety.
Rzucił jej jeszcze mordercze spojrzenie, które sparaliżowało by każdego członka ich Rasy, ale nie ją. Wiedziała, że pod tym śmiercionośnym wzrokiem kryje się duma. Tegan był jak jej ojciec. Potępiał jej zachowanie, ale postanowił nauczyć ją wszystkiego co wie. Był dumny, że tak dobrze sobie radziła i traktował ją jak córkę.
- Dobra robota, dzieciaku.- mówiąc to posłał jej krzywy uśmiech, od którego mdlały kobiety.- Zdaje mi się, że będziesz dziś mogła się trochę zabawić.
-Co masz na myśli, staruszku? Czyżbyś postanowił mi dać trochę wolnego?- zapytała słodko.
-Można tak powiedzieć.- Podniósł się z podłogi i podał jej rękę.- Mamy dziś do załatwienia pewną sprawę w Londyńskim klubie Angels. Eric znalazł pewne informacje. Podobną tamtejsze młode wampiry przesadzają z Karmicielami. Trzeba do sprawdzić. Pojedziesz dzisiaj z Jackiem i rozejrzysz się trochę.- mówiąc to spojrzał jej głęboko w oczy. Czuła się jakby dostał się do jej umysłu.- Nie chce, żeby ktoś zginął. Nie podejmuj żadnych decyzji, bez konsultacji z Zakonem. Zrozumiałaś?
-Tak. Możesz na mnie liczyć.- patrzyła mu prosto w oczy.
- Dobrze, a teraz się przygotuj.- Zebrał broń z podłogi i wyszedł z zbrojowni. Katherine patrzyła jak wychodzi i skierowała się do swojego pokoju. Musiała znaleźć coś na ten wieczór. Może jakoś czarną, seksowną sukienkę. Tak. Powinna taką mieć. Może dowie się czegoś o swoich wrogach. Lucan nauczył ją kontrolować umysły ludzi i zamierzała z tego skorzystać. O tak! Zapowiada się długa noc…