Krwawe Serce. Rozdział II...
Kwatera znajdowała się na starej posesji, która nie wyglądała zbyt zachęcająco. Mroczne, stare cegły, z których zbudowany był dom wydawały się niestabilne, ale to nie była prawda. Tak naprawdę zbudowany był solidnie i niektórzy potrafiliby dostrzec w nim piękno. Na posesji Kwatery rosły wielkie, tajemnicze drzewa okalające małe, ceglane ścinki, które miały namalowane znaki łowców. Istniały one od XV w. i zawierały sekrety, które mogły tylko dostrzec osoby nadprzyrodzone, choć trzeba przyznać, że tylko nieliczni wiedzieli co oznaczały. Właśnie do tych osób należała Katherine. Po zakończonej misji pojechała do domu. Tak, właśnie. Domu. Tym była dla niej Kwatera, a wojownicy byli jej jedyną rodziną, za którą potrafiłaby oddać życie. Wbiegając po schodach pogłaskała Lunę, starą sukę, która należała do Annie. Nikt nie potrafił określić jej rasy, ale widać było w oczach tego psiska wielką mądrość. Kat pomyślał jak wiele razy ta suka towarzyszyła jej w chwilach załamania. Jak wiele razy dzięki niej przetrwała najgorsze. Była jej za to wdzięczna i już dawno temu stwierdziła, że to właśnie Luna zostanie jej najlepszą przyjaciółką. Myśląc o tym nie zauważyła jak weszła do środka. Postanowiła, że najpierw się zamelduje, a potem weźmie gorący prysznic i zmyje z siebie krew. Kwatera choć z zewnątrz wydawała się być stara, to wewnątrz posiadała najnowocześniejsze udoskonalenia. Była bogata w technologię, nawet bardziej niż siedziba ABNW. Katherine ustała przed szklanymi drzwiami do laboratorium i dała znak Ericowi, by ją wpuścił. Odchyliły się one z cichym sykiem.
No, w końcu. – powiedział, uśmiechając się do niej. Sądziłem, że już zapomniałaś o starych przyjaciołach.
Hej, miałam po prostu parę spraw do załatwienia- to powiedziawszy podała Ericowi kartkę, którą znalazła u swojej ofiary. Chcę, żebyś to poszukał informacji o tej osobie i dał mi znać, kiedy coś znajdziesz.- mówiąc to już kierowała się do drzwi.
Nie ma sprawy- jej przyjaciel i najlepszy informatyk wojowników zaczął przeszukiwać swoje dane. Katherine mimo woli się uśmiechnęła. Nikt nie pomyślałby, że ten wysportowany, mroczny blondyn o topazowych oczach woli komputery od walki.
Wbiegła szybko po schodach i zamknęła się w swoim pokoju. Zdejmując po drodze ubrania dotarła do łazienki. Powinna już dawno wyrzucić te duże lustro. To co w nim zobaczyła było przerażające. Nie został nawet ślad po wesołej dziewczynie, a w jej miejsce wstąpiła blada, mroczna kobieta, w której oczach można było dostrzec wielką wojowniczkę. Nawet cienie pod oczami nie psuły tego wrażenia. Chłopacy, z którymi się spotykała mówili, że jest piękna. Ona tego nie widziała. Obserwując siebie stwierdziła, że jest przemęczona tym wszystkim, ale już niedługo to się skończy i wreszcie zrobi sobie wolne. Weszła pod prysznic i pozwoliła wodzie zmyć z niej wszystkie troski i zamazać wspomnienia dzisiejszej nocy…