Kosodrzewina vel. Żeglarz

Autor: saidaq
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Widział bezkres przed sobą, pod sobą i za sobą. Nie miał pojęcia skąd przyleciał ani dokąd leci, zagubiony w niebieskiej potędze. Leciał w szaleństwie pełni.

 

            Kiedy na horyzoncie zobaczył pierwsze promyki słońca, pomyślał, że powinien ją teraz budzić swoim śpiewem. Powinien stać w Jej koronie, jak kiedyś, by powiedzieć Jej, że kolejny dzień woła ich miłość. By poczuć, jak po nocy bezsennej budzi się do dnia z Nią…

Ale duchem wyrwał się z myśli słabiącej. I po raz pierwszy widział, jak prawdziwie niebieskie morze oświetlone jest słońcem rozlanym na jego tajemniczej powierzchni. I czuł jak fale delikatnie opierają się jedna o drugą, rosnąc w powietrzu wypełnionym ich byciem. I poczuł wtedy, że jest więcej niż sobą.

 

I leciał to czując.

 

Gdy słońce zajęło już swe miejsce na niebie, poczuł, że wielkie fale są coraz bliżej. Przez fragment wszechświata przeszło przerażenie, ale w radości swej trwogi wiedział, że nic nie zmąci jego pieśni.

 

            Zachwycony pomyślał jeszcze raz o Niej, która stoi na polanie i nie słyszy jego śpiewu. I miłość dała mu ostatnią siłę, by wzbić się jeszcze raz wysoko. Całością swojego serca, sobą całym, poruszał usilnie skrzydłami, aż przestał je czuć.  Rozpostarł je wtedy nad ogromem błękitu i zaczął szybować bezkresnie. W ciszy.

 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
saidaq
Użytkownik - saidaq

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-08-06 19:34:45